Wydanie 30 z dnia 29 lipca 2009 r. (2009-07-29)

Bank w Obszy ma 57 lat, tyle samo, ile pracował w nim jego prezes

NIE LICZYŁ LAT, TYLKO PIENIĄDZE

Zaczynał od skupu jaj, sprzedawał naftę, gwoździe i łańcuchy. Mimo że nie miał jeszcze 17 lat, rachował na liczydle i radził sobie z księgowością jak mało kto.  

- Pracowałem w banku 56 lat i 4 miesiące - wylicza Ryszard Kopaczyński, który właśnie odszedł na emeryturę. Najpierw sprawdził się jako sprzedawca w sklepie z mydłem i powidłem. W rachunkach grało co do grosza, a i klientów przybywało. Młody Rysiek miał smykałkę do handlu. W pamięci utkwił mu obrazek jak pewien Żyd w Tarnogrodzie zachęcał do zakupów jego ojca, który rzucił mimochodem słówko „wątpię", a Icek poderwał: „Świeżutkie wątpie, zapraszam na wątpie!".

Akurat kierownika i księgowego z obszańskiego banku wyrzucono, za manko. Posadę zaproponowano młodemu Kopaczyńskiemu. Wyprowadził bałagan, postawił bank na nogi. Ruszyły kredyty rolnicze na nawozy (2 proc.), na rozbudowę gospodarstwa (3 proc.), na zakup ziemi (3 proc.). W Obszy rodziło się zagłębie tytoniowe, bank zajął się obsługą rachunków plantatorów. Przybywało usług, klientów, wzrastały obroty.

her

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem