Otwarte, zamknięte i znów będzie można się ślizgać przed zamojskim ratuszem
PIRUETY W MASECZKACH
Na początku grudnia otwarto ją z pompą. Był Mikołaj, didżej, tańce na lodzie i sporo chętnych. To była jedyna w regionie sztuczna ślizgawka. Po kilku dniach, kiedy podniosły się krytyczne głosy (bo przecież pandemia) lodowisko zamknięto. Potem OSiR ogłosił, że będą się tam odbywać zorganizowane zajęcia nauki jazdy na łyżwach.
Szacujemy, że z zamojskiej ślizgawki można było korzystać tylko przez około kilkunastu dni. A utrzymanie lodowiska kosztuje. O zestawienie kosztów poprosił radny Marek Kudela, pytając przy tym o zasadność uruchamiania ślizgawki w okresie pandemii i wielu obostrzeń, także w sytuacji, gdy miasto – z tego samego powodu – ma mniejsze wpływy do budżetu i musi liczyć się z każdą złotówką. W odpowiedzi usłyszał, że decyzję o przygotowaniu lodowiska podjął prezydent miasta. Z wyliczeń OSiR-u wynika, że „koszt przygotowania lodowiska wraz z bieżącym funkcjonowaniem” wynosi 29,5 tys.
her
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).