Wydanie 14/2006 (2006-04-05)

- Ja już do uprawy wierzby nie zachęcam. Jeszcze mi ktoś wleje za krzakiem – mówi śmiechem, żartem Tomasz Pańczyk, wójt Sułowa

GRUSZKI NA WIERZBIE

W gminie Sułów miało powstać zagłębie upraw energetycznych. Do sadzenia wierzby krzewiastej gorąco przekonywał rolników wójt Tomasz Pańczyk. Chciał jak najlepiej. Teraz też tak chce i dlatego nikogo już do niczego nie namawia. Ale wierzba już rośnie...

O roślinach energetycznych, które mogą stać się przyszłością dla wielu gospodarstw rolnych, mówi się od dawna. Ich „uprawa i wykorzystanie do celów ekologicznej energetyki odnawialnej jest znane od wielu lat i zostało sprawdzone z powodzeniem w Danii, Szwecji i Niemczech", a przy tym „stwarza dla polskiego rolnika możliwość uzyskania ze sprzedaży dochodu, rosnącego proporcjonalnie do wzrostu cen energii z innych paliw" - to przykładowe hasła, zaczerpnięte ze stron internetowych poświęconych „zielonej energii" (w ostatnim czasie powstało ich bez liku). Dla wielu rolników, którzy zainwestowali w stworzenie plantacji wierzby niemałe pieniądze - ponad 10 tys. zł na każdy hektar - brzmią one jednak jak zwykłe slogany. W gminie Sułów, do pomysłu wójta, który chciał postawić miejscowe rolnictwo na nogi, zapaliło się kilka osób. Z planów, że wierzbę energetyczną Salix viminalis kupować będą na przemysłową skalę lokalni producenci ciepła, nic jednak do tej pory nie wyszło. Plantatorzy nie bardzo wiedzą, co robić z wierzbą, która na dobre zapuściła korzenie (jej skuteczne wykarczowanie jest podobno niemożliwe). Sortują ją i sprzedają do produkcji mebli oraz mat wierzbowych.
Jak widać, zielonym energetycznym zagłębiem gminy jednak w żaden sposób nazwać nie można. Choć wójt Pańczyk próbuje jeszcze jakoś wykorzystać wierzbowe patyki. Właśnie wpadł na pomysł jak tanio i skutecznie załatać dziurawe drogi. Matami z wierzby energetycznej chce utwardzać drogi gruntowe. Pierwsza nawierzchnia wierzbowa powstała już w Sąsiadce. Wójt wierzy, że tanim kosztem będzie można chociaż ułatwić rolnikom dojazdy do pól.
Producenci wierzby krzewiastej nie mogą liczyć na dopłaty bezpośrednie -sadzi się ją bowiem głównie na nieużytkach. By zachęcić rolników do uprawy roślin energetycznych, rząd już w ub. roku przyznał im tzw. dopłaty uzupełniające. Warunkiem ich uzyskania było jednak przedstawienie umowy kontraktacyjnej na odbiór wierzby. Skutkiem czego pieniądze wzięło w 2005 r. w całym kraju zaledwie... 239 osób. Dlatego teraz złagodzono wymagania. O dopłaty uzupełniające mogą od tego roku starać się wszyscy plantatorzy, niezależnie od tego, czy uprawiają wierzbę dla przemysłu, czy na własne potrzeby. Na listę uprawnionych do dopłat roślin energetycznych wpisano poza tym różę bezkolcową, choć z informacji Polskiej Izby Biomasy wynika, że w Polsce nie ma ani jednej plantacji tej rośliny. W kolejce czekają jeszcze malwa pensylwańska (tzw. ślazowiec) i trawa słoniowa (miskant).
Do hektara upraw, plantatorzy mają dostać w tym roku ok. 55 euro. To jednak, wobec problemów ze zbytem, w żaden sposób nie zadowala rolników. 
Anna Rudy, Jadwiga Hereta

 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem