Wydanie 22 z dnia 30 maja 2007 r. (2007-05-30)

Romanse nie zmyślone

ZROZUMIENIE BEZ SŁÓW

Dziś, kiedy stoję nad grobem nagle zmarłego przyjaciela, uśmiecham się do wspomnień i zastanawiam jak to się stało, że to właśnie z nim przeżyłam jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia. Było to wiele lat temu. Byłam mężatką z kilkunastoletnim stażem, matką trójki dzieci i wydawało mi się, że wiem, co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Wśród licznych znajomych był również on. Nasze dzieci chodziły do tej samej klasy, ale bliższe kontakty utrzymywałam tylko z jego żoną.

Wszystko zaczęło się pewnej sylwestrowej nocy. Ze względu na dzieci byliśmy w domu. Do wspólnego świętowania zaprosiliśmy znajomych, wśród których był on,  dlatego, że jego żona wyjechała. Nawet byłam zdziwiona, że przyjął nasze zaproszenie, bo zawsze robił to niechętnie. Może nie chciał być sam. Chyba zbyt wcześnie zaczęliśmy świętowanie, bo do północy z całego grona znajomych pozostał tylko on. Mój mąż, któremu nawet niewielka ilość alkoholu szkodzi, już spał i tylko dzieci dotrzymywały nam towarzystwa, ale zabawa była wspaniała. Wybiła północ, nastrojowe światła choinkowe, za oknami błysk sztucznych ogni, odrobina alkoholu i dwoje samotnych w tym momencie ludzi, składających sobie życzenia. Zbyt długi uścisk, namiętniejszy pocałunek, grzecznościowy komplement, to chyba to sprawiło, że spojrzeliśmy na siebie inaczej.

W ciągu kilku miesięcy dwoje wydawałoby się mądrych, prawie czterdziestolatków, stało się zakochanymi nastolatkami. Nie mówiliśmy o uczuciach, baliśmy się ich. Ukradkowe pocałunki, uściski, szukanie każdej okazji do spotkania i nawet wtedy, gdy byliśmy z innymi, istnieliśmy tylko my. Nasze rodziny były zdziwione i nieraz pytały, jak i kiedy to się stało, że dwoje niewiele znających się ludzi zaczęło się rozumieć bez słów. Sądzę, że nieraz się zastanawiali, czy coś nas nie łączy. Nie myśleliśmy o przyszłości, niczego nie planowaliśmy i byliśmy przekonani, że nie krzywdzimy naszych rodzin, bo czyż można mówić o zdradzie, kiedy nie łączyło nas współżycie?

Majka

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem