Wydanie nr 5 z 2016 r. (2016-02-03)

Romanse niezmyślone

POTĘGA MARZEŃ I SIŁA PLOTKI (CZ. III)

Anna nie wiedziała, co powiedzieć. Jej własna historia wydawała się w tej chwili i nieprawdopodobna, i śmieszna. Dojrzała kobieta buduje życie na marzeniach. Bożena patrzyła na nią z niedowierzaniem.

– „Ludzie miewają dziwne pomysły, ale żeby po latach nadal żyć mrzonkami? A może to nie były tylko wymysły, może coś łączyło ich naprawdę? – myślała. – Tak, na pewno coś zaszło między nimi, tylko co? Muszę to z kimś obgadać...”.


***

Co ją przyciągnęło w to miejsce? Anna znowu stała przy grobie Henryka. Na ciemnej granitowej płycie stały okazałe i zarazem niesamowicie drogie kompozycje ze sztucznych kwiatów, paliło się kilka dużych zniczy. Na jednym z nich pozostała jeszcze metka z ceną, która wprawiła Annę w osłupienie. Zaciekawiło ją to. Gdy była tu kilka miesięcy temu, dekoracja była o wiele skromniejsza. Tak naprawdę, jakby wcale jej nie było. A teraz... Niespodziewanie poczuła na ramieniu czyjąś rękę. Nie był to przyjacielski, delikatny dotyk, czyjeś palce wbijały się boleśnie w skórę, jakby chciały rozszarpać ciało.

– Przyszłaś! Jesteś! – głos przypominał syk węża.

Odwróciła się. Ujrzała przed sobą wykrzywioną złością i nienawiścią twarz. Poznała ją, a raczej domyśliła się – przed nią stała żona, a właściwie wdowa po Henryku, Grażyna. Niemłoda, ale nadal przystojna kobieta ubrana była w ciemną suknię.

Anna

 

Cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem