DZIĘKUJĘ CI, BABCIU JÓZEFO!
Z jakimś dziwnym, maniackim uporem tropiłam ślady niewierności Stefana: zapach obcych perfum na koszuli, którą kupiłam mu na zeszłoroczne imieniny, blond włos na tapicerce samochodu, długie, nocne przesiadywanie na gadu-gadu. A przy tym wszystkim – miałam pieczęć milczenia na ustach, maskę doskonałego opanowania na twarzy. Żal mi było dzieci, choć miały już swoje rodziny i nie mieszkały z nami. Czy wolno mi jednym zdaniem zburzyć ten dom, w którym się wychowały i do którego ciągle wracały z radością? Miałam zniszczyć mit o szczęśliwym, długoletnim małżeństwie? Miałam zrezygnować z pielęgnowanej przez całe życie wizji, że zestarzejemy się razem i kiedy przyjdzie czas, jedno z nas odprowadzi drugie na cmentarz? Nie mogłam się na to zdobyć.
Agnieszka
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).