Wydanie nr 15 z 2015 r. (2015-04-15)

PAMIĘTAM... (cz. VIII)

15 sierpnia 1939 Początek sierpnia przeżywałam jak we śnie. Właściwie nie rozstawaliśmy się ze Zdziszkiem ani na chwilę, chociaż noce spędzaliśmy osobno. Bardzo dużo rozmawialiśmy o sobie (mimo to nadal tak mało o nim wiem) i... snuliśmy nieśmiałe plany na przyszłość. Mimo radości z bycia razem udzielał nam się dziwny nastrój. Wszyscy mówili o nadchodzącej wojnie, ale żadne z nas nie dopuszczało do siebie najgorszej myśli. I tak rzeczywistość nie dawała o sobie zapomnieć. Pocieszaliśmy się myślą, że nic nie może się wydarzyć, bo nasza armia jest przecież silna, zwarta i gotowa.

Na pożegnanie Zdziszek mocno mnie przytulił i pocałował, a potem niezwykle poważnie oświadczył: „Pamiętaj, gdyby stało się coś, na co nie mamy wpływu, to w Jarosławiu przyjmą was z otwartymi ramionami, aż wszystko się nie zakończy. Nawet gdyby, to nie potrwa dłużej niż kilka tygodni, a my przynajmniej będziemy razem”. Rozpłakałam się, ale zaraz usłyszałam w uszach jego niknące w oddali: „Halszka, pamiętam”.

List od Zdziszka nadszedł kilka dni potem z Uroczyska. Pisał w nim:

Dobrze się stało, że zastrzegłem się „na wszelki wypadek”. Trudno było wywiązać mi się ze wszystkich obowiązków osobistych przy pracach wstępnych przy organizacji obozu. Na kurs zjechało dużo mniej, niż było zgłoszonych, instruktorów, i to tych młodszych, wobec czego każdy ma w dwójnasób pracy. Ci, którzy nie dojechali, dostali podobno karty mobilizacyjne i w najbliższym czasie mają wzmocnić garnizony wzdłuż granicy z Niemcami. Czy rzeczywiście u Was narasta atmosfera wojny?

Wojfryd

 

Cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem