Wydanie nr 13 z 2015 r. (2015-04-01)

PAMIĘTAM... (cz. VI)

20 grudnia 1938 Całą rodziną przygotowujemy się do świąt. Zygmunt przyniósł do domu dorodną choinkę. Ustawiliśmy ją w pokoju i przystroiliśmy. Z kuchni smakowicie pachną wypiekane przez Mamę pierniki, lubię ich korzenny zapach. Listonosz wrzucił listy. Spłynęły na podłogę. Kiedy je podniosłam, zauważyłam, że dwa były ze Lwowa, pisane ręką Zdziszka, ale jeden adresowany do Rodziców. Pomyślałam, że przesłał już do nich życzenia, i nawet pochwaliłam w myślach, że nie zapomniał. W tamtej chwili nie spodziewałam się nawet, jaką lawinę wydarzeń ów list wywoła.

Rozerwałam kopertę mojego listu i zaczęłam czytać. Na koniec Zdziszek dopisał, że dołącza kopię listu skierowanego do Rodziców. Już to powinno spowodować, żebym zastanowiła się nad konsekwencjami, jakie mogą z tego wynikać. Ale nie! Spokojnie zaczęłam czytać, tylko w miarę zapoznawania się z treścią spokój, o którym wspominałam, zmieniać się zaczął w panikę. Co on najlepszego narobił! Tego Rodzice moi nie zaakceptują. Mogłam spodziewać się najgorszego.

Wojfryd

 

Cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem