Wydanie nr 38 z 2014 r. (2014-09-24)

POKUSY

 

– Jest okropnie gorąco, nie chce mi się iść ze znajomymi z Indii na żadną imprezę – wydusiłam, opadając na kanapę.

– Przecież tydzień temu chciałaś – krzyknęła z łazienki starsza siostra, Maja.

– Wiem, ale nie mam dzisiaj siły – odparłam.

– Odbierz, to na pewno Pardip dzwoni.

– Wiem, mieliśmy potańczyć, ale dopiero wróciłam i nie mam natchnienia na całonocne tańce. Ale skoro przyjechali twoi znajomi i czekają na powitalną zabawę, to ok.

Przełamałam się i po półgodzinie byłam gotowa. Szłam bez przekonania, ale kiedy weszłyśmy do domu przyjaciół, który pachniał orientem z daleka, poczułam się lepiej.

– Wejdźcie do pokoju, chcę przedstawić kolegów, którzy przyjechali z Indii – cicho zaproponował Pardip. Zerknęłam dyskretnie do pokoju, w którym było dwóch młodych Hindusów. Najpierw zauważyłam starszego, eleganckiego i z wyglądu bogatego chłopaka. Stał, a że był bardzo wysoki, od razu rzucił się w oczy. Jednak nie byłam zachwycona, mimo wszystko nie zrobił na mnie wrażenia. Za nim siedział drugi, jakby nieobecny. Zerkałam na niego, a kiedy spojrzał na mnie, pocałowałam swoje serce na pożegnanie, bo już wiedziałam, że mi je skradł i nigdy nie zwróci.

 

Izabela

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem