Wydanie nr 30 z 2014 r. (2014-07-30)

Romanse niezmyślone

KRÓTKA HISTORIA DWÓCH MIŁOŚCI (cz. III)

Samochód powoli wspinał się krętą drogą. Za chwilę przed oczami ukazała mu się panorama Tatr. Przyspieszył. Nie odwracał głowy. Nie, teraz jest już za późno...

Dolina Małej Zimnej Wody przywitała go jak zwykle – zielenią kosówki i widokiem pionowych zerw Pośredniej Grani. Zawsze bardzo lubił tu przychodzić i siadając na swym ulubionym kamieniu, pomedytować przez parę godzin.
Cóż, kobietę trzeba uwielbiać albo porzucić. Co teraz wybrał? Po co tu przyszedł po raz kolejny? Prawdziwa miłość nie znosi towarzystwa innych. Dlatego uciekał w góry. One kochają, on kocha. A oni nie będą mieli powodów do sprzeczek ani do napadów złości. Kiedyś czuł się jak pstrąg, którego wpuszczono do zbyt małego akwarium, który nieporadnie obija się o ściany, wyrywa wszystkie roślinki i rozgrzebuje muł. Gdy poznał Magdalenę – wszystko się zmieniło. Teraz nagle rybie nie przeszkadzają już kamyki i szyby – znalazła rzekę, która należała do niej. I nie obijała się już o nic – bawiła się własną szybkością i grała kolorami tęczy mieniącymi się na jej skórze niczym lodowe iglice w słońcu.
Teraz zrozumiał, musi odejść od gór. „Jedni odchodzą za późno, drudzy odchodzą za wcześnie. Ty odchodź we właściwym czasie – tako rzecze Zarathustra”. Doczekał się tej prawdziwej, choć takiej jeszcze świeżej i niepewnie drżącej, tak delikatnej, że bał się wziąć głębszy oddech, by nie uleciała w próżnię. Orzeł czy reszka? Naprawdę przyniosłaś szczęście. Wygrał orzeł. Widzisz – czasem człowiek ma jakiś szósty zmysł. Boże, gdybym ja go miał w miłości...

Wojtek

 

Cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem