KRÓTKA HISTORIA DWÓCH MIŁOŚCI (cz. II)
Nie chciał także za dużo myśleć o Magdalenie. Pragnął ją uważać za nieoczekiwany dar szczęścia, który przyszedł i odejdzie, nic więcej. Nie chciał także dopuścić do siebie myśli, że mogłoby się to stać czymś więcej. Wiedział zbyt dobrze, że w każdej miłości tkwi pragnienie wiecznego trwania i że to właśnie jest źródłem nieustającej męki. Nie ma rzeczy, która mogłaby się oprzeć czasowi, nie ma...
Do zmroku pozostało sporo czasu, więc poskładawszy starannie sprzęt, usiedli na głazach i obserwowali w milczeniu maleńkie kolorowe kropki turystów śmiesznie poruszających się szlakiem w dolinie.
Tak, tak... – Wojtek przypomniał sobie... – To było cztery lata temu... Już trzeci dzień wisieli na we wschodniej ścianie wielkiej alpejskiej góry. On pomału, acz skutecznie pchał się w górę kilkusetmetrowego pionowego urwiska. Było źle. Zamierzali drogę skończyć w dwa dni, więc zrzucili niepotrzebny sprzęt, nawet napoje. Przeliczyli się. Alpejskie słońce prażyło niemiłosiernie; w dzień wspinali się w podkoszulkach, nocą temperatura spadała do minus piętnastu stopni. Wszystko było niesamowite: trudności, ekspozycja, pragnienie, zmęczenie, halucynacje, chwilowe cięcia świadomości, nawet rozrzedzone wysokością powietrze.
Wojtek
Cd. za tydzień
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).