Wydanie nr 16 z 2014 r. (2014-04-23)

Szybkie i wytrzymałe, do tego precyzyjne jak GPS. Gołębie pocztowe…

CZEMPIONY NIEBA

- Jest! Widzę go! Składa się do lotu jak sokół, zatacza koło i ląduje w gołębniku. Zerkam na stoper i nie dowierzam: mój arcymistrz przyleciał z Niemiec – 720 km – w nieco ponad siedem godzin! Aż serce rośnie – Wiesław Socha z Rzeczyc (gm. Frampol) cieszy się z każdego lotu swoich gruchających mistrzów. Tak już od 40 lat. – Kto raz złapie gołębiego bakcyla, to na całe życie – powiada.

W regionie lubelskim takich zapaleńców jak on, zrzeszonych w Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, jest blisko dwa tysiące (w Polsce 45 tysięcy). Najprężniejsze sekcje działają we Frampolu, Krasnymstawie, Turobinie. Hodowcy już siedzą jak na szpilkach, bo 1 maja ich pupili czekają pierwsze starty. Podczas sezonu lotów o mistrzostwo sekcji, okręgu, kraju walczy kilka tysięcy „lotników”. Dla każdego hodowcy jego „brudas”, „siwy” czy „rabaty” (każdy ma numer katalogowy, mistrzom nadawane są imiona) jest faworytem i bezcennym skarbem. Bywa, że dba o niego bardziej niż o własne auto. Co ludzi urzeka w tych  gruchających stworzeniach?    

 

Jak narkotyk

- To majstersztyk natury ukryty w prostocie – górnolotnie, ale  z przekonaniem, opowiada Stanisław Koszarny, prezes frampolskiego oddziału hodowców gołębi pocztowych. Zafascynował się nimi ćwierć wieku temu. Ich niezwykłe zdolności nawigacyjne i instynkt powrotu do domu doceniano już od czasów Egipcjan. Ptaki te dostarczały wiadomości dowódcom i wojskom, zmieniając niejednokrotnie bieg bitew i historii. W czasie obu ostatnich wojen światowych klatka z gołębiami była obowiązkowym wyposażeniem każdej armii. Teraz gołębie pocztowe „walczą” tylko w cywilu, na długich dystansach.

- Przemierzają tysiące kilometrów, biją rekordy prędkości, zadziwiają nawigacją i mądrością. Ich geniusz – nie do końca zbadany przez naukę - wciąż zachwyca. I jak nie kochać tych ptaków? – zachwyca się Zbigniew Batorski z Radecznicy. Na widok każdego mistrza (a ma ich w swoim gołębniku sporo) serce bije mu mocniej. – Najważniejsze, by mieć wyselekcjonowane osobniki z najlepszych hodowli.  

Najbardziej utytułowane gołębie są w cenie. W Polsce najlepsze kosztują nawet 10 tys. zł. Za granicą osiągają  wartość dobrej klasy samochodu. Za „Bolta” (nazwanego na cześć najszybszego na świecie sprintera, Usaina Bolta), bijącego wszelkie rekordy gołębia pocztowego, chiński milioner zapłacił 300 tys. funtów, czyli niemal 1,5 mln zł. Ten zakup Chińczyk potraktował jako inwestycję. „Bolt” może doczekać się potomstwa. Licznego, bowiem gołębie pary rocznie mogą wydać 50 gruchających maleństw.

Championa sprzedawał Belg Leo Heremans, jeden z czołowych hodowców na świecie. Z powodu choroby musiał pozbyć się wszystkich swoich pupili - w sumie 530.

 

Jadwiga Hereta 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem