Wydanie nr 15 z 2014 r. (2014-04-16)

TŁUSZCZYKU MNIEJ

ROZMOWA TYGODNIA z Justyną Siwiel, dietetykiem klinicznym, właścicielką Centrum Edukacji Żywieniowej i Dietoterapii VitaNutrica w Lublinie

Wiosna, budzi się życie. W głowach wielu ludzi, głównie pań, pojawia się, niczym natrętna mucha na wiosnę, myśl o odchudzaniu. To dobry czas, żeby zadbać o formę?

– Rokowania byłyby lepsze, gdyby zwiastunem zmiany sylwetki był piękny motyl. Mucha nas raczej uczyni nerwowymi i sfrustrowanymi. Takiej muchy, podobnie jak odchudzania wynikającego z natrętnych myśli, a nie szczerej chęci zmiany na stałe, będziemy chciały szybko się pozbyć. Jeśli chodzi o porę roku, każda jest dobra na zmianę nawyków żywieniowych.

Dlaczego jedni mogą zajadać się bezkarnie tonami słodyczy, a inni tyją od powietrza?

– Przyroda nie jest sprawiedliwa. Z moich doświadczeń jednak wynika, że większość zajadających się słodyczami, choć na tę chwilę nie tyje, nie uniknie konsekwencji niezdrowego trybu życia. Te zwykle pojawiają się nieoczekiwanie i mają gwałtowny przebieg. Warto zatem przeanalizować sposób żywienia i przeciwdziałać takiemu zwrotowi akcji. Jeśli chodzi o osoby tyjące od powietrza, takie przypadki są dość częste, przez większość czasu, na przykład od poniedziałku do piątku, jadają skromnie, nieregularnie, niedoborowo. Narażają organizm na powtarzający się głód. To tak, jakby mówić mu: „ja cię karmić nie będę, a ty sobie z tym radź”. Więc organizm uczy się funkcjonować w takich warunkach. Oszczędnie gospodaruje energią z jedzenia (obniża przemianę materii) i czyha na okazję, by odłożyć zapasy. A my mu taką okazję dajemy, zwiększając ilość zjadanego pokarmu w weekend lub wieczorem...

 

Rozmawiała Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem