Romanse niezmyślone
PRZERWANA MIŁOŚĆ (CZ. II)
Wkrótce nasze marzenia miały się spełnić. Załatwiał już formalności związane z przejściem na emeryturę. Wigilię, w drugą rocznicę naszego poznania, Mick spędził z moją rodziną w Polsce.
– Takiej rodzinnej Wigilii nie miałem od 20 lat, od kiedy zamieszkałem w Stanach – powiedział. Po jego wyjeździe znów niecierpliwie czekaliśmy oboje na sobotnie telefony.
Na początku grudnia powiedział:
– Mam przerzuty na wątrobę. Będę brał naświetlania i chemię.
Nogi się pode mną ugięły. Co z nami będzie? Zaczął dzwonić częściej, ale nigdy się nie uskarżał. Dodawałam mu otuchy. Tydzień przed świętami Mick zadzwonił, złożył mi życzenia, zapewnił o swojej miłości, nie narzekał na samopoczucie. Byłam dobrej myśli, przekonana, że pokonał tę wstrętną chorobę.
Po dwóch dniach wieczorem podniosłam słuchawkę uporczywie dzwoniącego telefonu. Dzwoniła córka Micka, Mery:
– Pani Basiu, tato zmarł dzisiaj rano.
Krystyna
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).