• 924.jpg
Wydanie nr 8 z 2014 r. (2014-02-26)

LWÓW TWORZYŁ MAJDAN

ROZMOWA TYGODNIA z Natalią Baluk, redaktor naczelną lwowskiej gazety „Wysoki Zamek”

W ciągu dwóch dni na oczach świata rozpadł się reżim Janukowycza. Co działo się w tym czasie we Lwowie?

– Podobnie jak w całej Ukrainie wszyscy żyli wydarzeniami w Kijowie. Wielu mieszkańców obwodu lwowskiego i zachodniej Ukrainy, nie zważając na zagrożenie i ryzykując życie, ruszyło na Majdan. Tak naprawdę byli jego trzonem. Wśród 77 zabitych 13 to ludzie od nas. Kilkaset jest poważnie rannych. I nie jest to ostateczna liczba. Wiele osób przepadło bez wieści, los prawie trzystu jest nieznany.

Było jak na wojnie: snajperzy strzelali do ludzi, wybuchy, serie z karabinów, śmierć. Czy we Lwowie było niebezpiecznie?

 – Wyczuwało się trwogę i atmosferę zagrożenia, ale strachu, że będą zabijać, już nie. Obyło się bez ofiar, nikt dotkliwie nie ucierpiał. Ta atmosfera przeplatała się z niepokojem związanym z rozwojem sytuacji. Wszyscy śledzili, co dzieje się w stolicy, a tam każda godzina przynosiła kolejne ofiary, nowe ustalenia. Sercem byliśmy na Majdanie.

Rozlewowi krwi udało się zapobiec dzięki merowi Lwowa. Andrij Sadowy wykazał się ogromną mądrością i szlachetnością. Udowodnił, że jest świetnym administratorem i dobrym gospodarzem miasta.

Co zrobił?

– W najbardziej gorącym momencie przejął władzę i wziął na siebie pełną odpowiedzialność za miasto i województwo. Trzeba pamiętać, że obóz rządzący, więc i organy władzy państwowej oraz podległe mu służby – urzędy, milicja, prokuratura – posypały się jak domek z kart. Przecież je rozpędzono i ubezwłasnowolniono. Słowem: bezkrólewie. W tej sytuacji mer Lwowa stał się praktycznie jedyną prawną władzą. Pod skrzydłami Rady Miejskiej stworzył narodowe drużyny samoobrony, ograniczył nawet godziny sprzedaży alkoholu. Wszystko po to, żeby nie doszło do incydentów, pogromów czy napaści zwykłych bandytów, wykorzystujących napięcie rewolucyjne. We Lwowie nie ucierpiał żaden sklep, żadna witryna, samochód czy urząd nie zostały zniszczone. Oczywiście prócz tych, przeciwko którym skierowany był gniew narodowy.

 

Rozmawiała Jadwiga Hereta 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem