Wydanie nr 5 z 2014 r. (2014-02-05)

W zamojskich koszarach wycięto ponad 100 drzew, niektóre miały w obwodzie 200-300 cm

PARK CZY MARKET?

Niektóre z nich miały blisko sto lat. Urząd Miasta zezwolił na przerzedzenie terenu koszar, bo drzewa były ponoć chore lub obumarłe. Ta decyzja zbulwersowała wielu zamościan.

Na początku 2013 r. na działce o powierzchni 1,3 ha, graniczącej z kościołem pw. św. Michała Archanioła (przy ul. Piłsudskiego) wycięto blisko 60 drzew. Jesienią ub. roku przeprowadzono wycinkę 51 drzew (ponad 1/3 wszystkich) na działce o powierzchni 1,6 ha, u zbiegu ul. Kamiennej i Piłsudskiego. Nieruchomości te są własnością prywatną. Zostały sprzedane przez Wojskową Agencję Mieszkaniową (druga w 2013 r. za 1,1 mln zł; poprzednia znacznie wcześniej). W obu przypadkach drzewa wycięto na wniosek właścicieli nieruchomości: w pierwszym przypadku zabiegały o to dwie osoby fizyczne (dostały zgodę jeszcze w 2012 r.), a w drugim – spółka. Do Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Nieruchomościami w zamojskim magistracie właściciele działek dostarczyli ekspertyzy dendrologiczne. Wynikało z nich, że wiele drzew jest w bardzo złym stanie. Opinie powstały na zamówienie właścicieli nieruchomości. Za taki dokument trzeba zapłacić 1-2 tys. zł.

Urząd Miasta na podstawie dostarczonej opinii wydał zgodę na usunięcie drzew. – Drzewa usunięto ze względu na ich stan zdrowotny i związane z tym zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia. Wycięto drzewa obumarłe, chore i zamierające, nierokujące wegetacji – informował nas Paweł Czechalski z Biura Promocji, Informacji i Obsługi Inwestora w zamojskim UM.

Pod topór poszły m.in. jesiony wyniosłe (o obwodach pni 220 i 310 cm), lipy drobnolistne (jedna miała obwód 195 cm), klony pospolite (170 i 305 cm). Okoliczni (i nie tylko) mieszkańcy z ubolewaniem patrzyli, jak okazałe drzewa padają na ziemię. – Latem rozłożyste drzewa dawały schronienie, było to idealne miejsce na spacery. A teraz? Tak się przerzedziło, że z ul. Piłsudskiego widać jak na dłoni budynki w głębi koszar – mówi mieszkanka ul. Kamiennej.

Czy urzędnicy nie mogli zakwestionować opinii dendrologicznych, widząc, jak dużo drzew może zniknąć? Krystyna Stefańska z Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej wyjaśnia, że magistrat ma prawo kwestionować opinie, ale w omawianych przypadkach nie miał ku temu podstaw.

Dlaczego? Urzędniczka wyjaśnia, że przed wydaniem decyzji w sprawie wycinki osobiście dokonała oględzin.

 

Magdalena Wójtowicz

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

sasiadka z bloku nr 20 2014-02-10  17:28

Większość tych drzew to ledwo stojące zmurszałe pniaki, które przy większym wietrze powalą się na stojące na parkingach samochody. A równie może dojść do tragedii dla każdego pieszego w przypadku burzy, takich nieszczęść już było wiele. Ksiądz z parafii Św. Michała też wyciął kilkanaście drzew aby uchronić samochody na parkingu. Latem na wózek mojego dziecka spadły odchody gawrona gdy spacerowałam chodnikiem wzdłuż koszar. Najwyższy czas aby w trym miejscu rosły inne niskopienne drzewa, atrakcyjne i bezpieczne.

Stalowiowianin 2014-02-09  12:28

Oczywiście to totalny debilizm!

czytelniczka 2014-02-06  22:18

A nie można ze względu na wiek dokonać selekcji w Urzędzie miasta?

Adam K 2014-02-06  21:10

Oczywiście że dobrze się stało. Zniszczony śmierdzący fekaliami starodrzew. Tam nawet nie dało się przejść żeby nie zostać oznaczonym przez wrony. Oględzin na pewno przed wydaniem opinii i decyzją o wycince dokonał wykfalifikowany dendrolog. W dodatku po ostatnich mrozach dodatkowo zniszczyło się kilka kolejmnych drzew. Połamały się gigantyczne gałęzie i spadłu na ziemie. Ciekawe co by było jakby jeden z drugim został przywalony taką gałęzią od razu właściciel byłby poszukiwany i ciągany za odszkodownie. Moim zdaniem wystaczy taką fajną działke w centrum Zamościa mądrze zagospodarować i oczywiście obsadzić w koło ciekawej inwestycji niskopiennymi drzewami. Wtedy będzie miło i przyjemnie :D

gość 2014-02-06  07:38

niestety tylko kasa się liczy i układy...a na układy nie ma rady

Anty 2014-02-05  11:14

Urzędniczka wyjaśnia, że przed wydaniem decyzji w sprawie wycinki osobiście dokonała oględzin. - Czyżby urzędnicy mieli uprawnienia i znali się na drzewach? Niedługo przyjdzie urzędas do szpitala i będzie oceniał "ten nie rokuje".

Drzewa przetrzymały tyle lat, a tu jeden urzędas zdecydował, że wyciąć. Kasa i pustogłowie. Wybory niedługo, ludzie też wytną co trzeba.

Marco Polo 2014-02-05  10:21

Powinni zlikwidować tą śmierdzącą ptasimi fekaliami sypialnię gawronów i obsadzić nowymi niskopiennymi drzewami.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem