Wydanie nr 53 z 2013 r. (2013-12-30)

Romanse niezmyślone

W POKOJU (CZ. II)

Znów cisza. Anna uparcie milczy. Słucha, lecz nie chce odpowiadać, próbować choćby wyjaśnić, czym jest dla niej miłość. Po prostu nie chce. Jeszcze tego nie potrafi. – Odchodzę. To nieuniknione, ale jest ktoś, kto na mnie tam czeka. Ale jest ktoś, kogo tu zostawiam. Wiem , że moja starość była czasem dla ciebie ciężarem, ale dziecko drogie, kto jest piewcą miłości, ociera się też o śmierć.

Anna chciała mu powiedzieć, że on nauczył ją oswajać czas, tak jak się oswaja dzikie wiewiórki w parku. Zaklinać czas. Przekraczać czas. Drwić sobie z czasu. Śmiać mu się prosto w nos. Anna zawsze będzie odnajdywać siebie w mężczyźnie, który zatrzymał czas. Więc świat do końca pozostanie niezrozumiały, tajemniczy, radosny i ona zawsze będzie mogła po nim biegać w tenisówkach i trzewikach, i krzyczeć: „kocham życie, kocham go!”. Dziś dopiero zrozumiała, że dostała w życiu tyle miłości, tyle bezinteresownej miłości, że ta miłość promieniuje w niej, rozlewa się jak rzeczna lawa. Taka miłość wrasta w człowieka, potem staje się niewidoczna, bo jest integralną częścią ciała po jego drugiej, wewnętrznej stronie.

Teraz ta historia może przydarzyć się wszędzie. Złamane zostały reguły czasu i przestrzeni, logiki, obiektywnej prawdy, nawet światło nie ma już swojej prędkości.

Czasem nie masz wyboru. Ktoś, kogo kochałeś, zostawia ci swoją teczkę opartą o stolik nocny. I choćby tam były tylko kwity z pralni chemicznej i rachunki za gaz, wiesz, że musisz je ocalić. Zanim swojej teczki nieśmiało nie oprzesz o nogę małego stolika, na którym stoją dwie filiżanki.

Anna

 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem