Wydanie nr 51 (świąteczne) z 2013 r. (2013-12-18)

W POKOJU... (CZ. I)

To będzie opowiadanie o dziewczynie, która doroślała, doroślała, aż w końcu wyrosła na kobietę, i o pewnym mężczyźnie, który był tak stary, że już bardziej starym być nie można. Więc przez wszystkie te lata pozostawał taki sam.

Tak się przynajmniej wydawało dziewczynie. Może to jednak świadczyć tylko o tym, że niezbyt dokładnie przyglądała się starszemu panu, nie poświęcała należytej uwagi jego pochylonej sylwetce, siwym włosom, zmęczonym oczom, wciąż zajęta sobą. Jeśli chodzi o mężczyznę, monotonnie powtarzał przez lata te same słowa, te same gesty, te same modlitwy, jakby nic się nie zmieniało, jakby czas zatrzymał się, albo raczej zaciął, i z całej opowieści zostały już tylko trzy albo cztery strony, ciągle od nowa czytane.

Kobieta, która kiedyś była dziewczyną, siedzi w pokoju. Jest nawet niebrzydka, choć mogłaby być ładniejsza. Przynajmniej ona tak uważa, ale pogodziła się już z tym i wie, że ta uroda musi jej wystarczyć. Ma interesujące, lekko skośne oczy, w kolorze grzanego, ciemnego piwa, krótko ścięte, kasztanowe włosy. Wciąż jest szczupła, może nawet zbyt szczupła, martwi ją to i jednocześnie bawi.

Mężczyzna, który się nie zmienia, wygląda tak, jak wszyscy starzy mężczyźni. Najczęściej można ich jeszcze spotkać w porze obiadowej w stołówce Urzędu Wojewódzkiego. Wszyscy są chudzi, kiedyś dość wysocy, a dziś już trochę przygarbieni. Okulary w dużych, masywnych oprawkach powiększają ich smutne oczy, zapadnięte do wewnątrz i okryte mgłą, która nie wiadomo, jak się tworzy i co oznacza. Zapomnianą przeszłość? Przeczuwaną przyszłość? Nieciekawą teraźniejszość? (znów na obiad krupnik).

Akcja nie będzie zbyt skomplikowana. Trochę wydarzeń z życia kobiety, trochę wspomnień z życia mężczyzny. Wszystko dziać się będzie w małym, ciemnym pokoju, do którego weszła kobieta, i który wygląda jak scena amatorskiego teatru studenckiego. Kobieta lubi przychodzić tu wieczorem, siada w fotelu, słucha radia, pije herbatę. Kiedy czyta, zapala dodatkową lampę, bo w żyrandolu jest tylko jedna mała żarówka. Druga przepaliła się już dawno, ale kobieta nie prosi męża, by wkręcił nową. Ta wypalona żarówka, kilka smętnych drucików w środku, uświadomiła jej, że tęskni za czymś niedoskonałym, nieudanym... W świecie, gdzie wszyscy są już perfekcjonistami w swojej bardzo ważnej dziedzinie, cholernymi dupkami, którzy harują ku chwale bardzo ważnych firm i marzą, żeby wreszcie dostać tydzień urlopu i móc się opieprzać na Jamajce, ona zaczyna tęsknić za czymś zupełnie wypalonym, przegranym. Smętnym jak ten pokój. Zagracony, nieodkurzany, nic w nim nie lśni, nie błyszczy, nic specjalnie nie przyciąga wzroku. Kobieta (ma na imię Anna) nie pasuje do tego pokoju. Może dlatego, że jest zbyt elegancka. 

Anna

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem