FRANCISZEK ROKU

ROZMOWA TYGODNIA z pochodzącym ze Źwiartowa pod Krynicami ojcem Wacławem Oszajcą, jezuitą

– Amerykański tygodnik „Time” ogłosił papieża Franciszka Człowiekiem Roku 2013. Czym Ojciec Święty, w tak krótkim pontyfikacie, zasłużył sobie na to prestiżowe wyróżnienie?

– Otwartym stylem myślenia o świecie, o Bogu i o Kościele. Także stylem mówienia i serdecznym podejściem do ludzi. Zwłaszcza do pokrzywdzonych, przez los czy przez innych ludzi: świeckich i duchownych. Właśnie ta troska Ojca Świętego do najbiedniejszych została mocno zauważona. Papież mówi do ludzi, wygłasza kazania i wydaje encykliki, ale w zupełnie innym stylu niż było to praktykowane dotychczas. Jego język jest codzienna mowa: zwyczajna, prosta, ale bardzo bogata, nasycona emocjami. Dzięki temu ludzie odkrywają, że zaczynają coraz lepiej rozumieć świat, w którym żyją, i Pana Boga, i Kościół. A kiedy rozumieją, lepiej i bezpieczniej się w tej rzeczywistości czują. To wszystko sprawia, że ten przywódca światowy staje się dla ludzi autorytetem.

– Niektórzy mówią, że jest supergwiazdą.

– Papież się broni przed gwiazdorstwem. Bo dzisiaj gwiazd jest sporo, ale są to gwiazdy jednej nocy czy jednego sezonu. Papież jest kimś więcej; stał się po prostu bliski wielu ludziom. Jak ktoś z rodziny, kogo się lubi, komu się ufa i wierzy. Franciszek sam się do tego odniósł. Mówił: „Jeżeli mnie podziwiacie, najpierw popatrzcie na tego, kogo ja podziwiam, więc podziwiajmy razem Chrystusa”. Dlatego woli być, jak to określa, przyjacielem, który wiele wymaga najpierw od siebie, potem od ludzi, w tym duchownych.

 

 

Rozmawiała Jadwiga Hereta