• 924.jpg
Wydanie nr 48 z 2013 r. (2013-11-27)

W NAŁĘCZOWIE

Jana przeciągnęła się z ulgą. Kilkanaście godzin podróży z Torunia do Nałęczowa trochę dało jej się we znaki, chociaż klimatyzacja w autobusie działała bez zarzutu. Jeszcze tydzień temu nie pomyślałaby, że się tu znajdzie, ale jej koleżanka Kaśka musiała zrezygnować z wyjazdu z powodu nagłej operacji męża i namówiła Janę, by wykorzystała jej miejsce. Wyjazd popierał też mąż Jany, Radek, z którym ostatnio coraz częściej się kłócili, po siedmiu latach udanego studenckiego małżeństwa. Jana zapragnęła mieć dziecko, a Radek absolutnie nie widział się w roli ojca. Miała nadzieję, że krótka rozłąka dobrze im zrobi.

Do sanatorium nie było blisko, ale zdecydowała się na spacer. Jej torba nie była ciężka, więc szła z przyjemnością, podziwiając piękną okolicę. W recepcji powiedziano jej, że przyjechała jako ostatnia. Nie zdziwiła się, gdyż opóźniła przyjazd o cztery dni, by rozdać świadectwa swojej klasie, która już za rok miała zdawać maturę. Jej współlokatorka okazała się sympatyczną kobietą około czterdziestki. Niewysoka i zgrabna, wyglądała na młodszą.

Na imię miała Maria. Pobieżnie oprowadziła ją po budynku. Nadszedł czas kolacji. Okazało się, że stoliki są dwuosobowe i siedzi się pokojami. Idąc przez jadalnię, Jana czuła zaciekawione spojrzenia. Zdecydowanie była najmłodsza ze wszystkich. Wysoka i szczupła, z krótkimi ciemnymi włosami, bezpretensjonalnie ubrana, mogła się podobać. Ku jej zdziwieniu większość kuracjuszy nie była w starszym, lecz w średnim wieku. Przeważały kobiety, niektóre bardzo eleganckie. Na prawo od ich stolika siedzieli dwaj mężczyźni. Jeden starszy, po sześćdziesiątce, drugi dużo młodszy, wysoki i postawny brunet. Uśmiechnęli się do nich i ukłonili. Po kolacji, ku rozbawieniu Jany, błyskawicznie zaczęły tworzyć się pary. Panie i panowie, trzymając się za lub pod ręce, znikali w głębi parku. Za brunetem podążały liczne spojrzenia pań „bez przydziału”. Jana także zdążyła zauważyć jego długie nogi i lekkie ruchy.


Mira

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem