Wydanie nr 44 z 2013 r. (2013-10-30)

NIEBIESKOOKI MATEUSZ (CZ. I)

Wszystko zaczęło się ponad trzy lata temu, kiedy stałam przed drzwiami mojego przyszłego liceum i ze łzami w oczach cieszyłam się, widząc własne nazwisko na liście osób przyjętych do szkoły. Środowisko to postrzegałam przez pryzmat zdolnych ludzi, wysokich wyników maturalnych oraz szansy na przyszłą karierę. Wtedy, mając 16 lat, nie przyszłoby mi do głowy, że właśnie ta szkoła da mi nie tylko wykształcenie, ale miłość, o której nie będę w stanie zapomnieć przez najbliższe lata.

Chodząc w glanach, związanych włosach, bez makijażu i w okularach, nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi, zwłaszcza płeć przeciwną. Cieszyłam się nowymi znajomościami, przedmiotami i skrupulatnie planowałam przyszłość. Kiedy zostałam gospodarzem klasy, włączyłam się również w rozrywkową działalność szkolną, byłam m.in. współodpowiedzialna za sprzedawanie biletów na dyskoteki do Starej Elektrowni. I kiedy pierwszy raz zebrałam wszystkie pieniądze, wydrukowałam listę, musiałam je zanieść do głównego organizatora – Mateusza. Jak się po pewnym czasie okazało, największej miłości mojego krótkiego życia. Na początku nie zwróciłam na niego większej uwagi. Wydawał mi się ładnym chłopakiem, do którego zdecydowanie nie pasowałam. Sądziłam, że fascynacja czy zauroczenie minie – przecież miałam inne sprawy na głowie. Wszystko się zmieniło, kiedy zaczęłam widywać go coraz częściej, kiedy zaczął mnie zauważać i odwzajemniać mój szczery uśmiech. Zrozumiałam, że ten wysoki, przystojny, niebieskooki chłopak staje się kimś więcej niż kolegą od organizowania imprez. Właśnie dzięki niemu zmieniłam siebie. Nie tylko zewnętrznie, również mój światopogląd i nastawienie do innych uległy zmianie. W szkole widywaliśmy się często, zawsze się sobie bacznie przyglądaliśmy, uśmiechaliśmy się i rozmawialiśmy na zazwyczaj błahe tematy. Nie wiem, jak do nich podchodził Mateusz, ale dla mnie były czymś, dzięki czemu mogłam go poznać. Trwało to już kilka tygodni, kiedy uświadomiłam sobie, że to nie plany na przyszłość stały się ważne, tylko właśnie ten chłopak. Nie chciałam już tylko widywać go – pragnęłam go poznać, dowiedzieć się, co lubi, co planuje, czego się boi. Niestety, nie było mi to dane. W tym samym czasie zrozumiałam, że Mateusz jest w klasie maturalnej i za kilka miesięcy zobaczę go ostatni raz. Był to dla mnie przerażający pewnik, że chłopak, na którym mi naprawdę zależy, niedługo zniknie z mojego życia, że tylko czysty przypadek czy łut szczęścia sprawi, że znów zobaczę jego bajeczny uśmiech i roziskrzone oczy.

 

Marta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem