25 LAT DLA MATKI MADZI
– Kara 25 lat pozbawienia wolności – taki wyrok usłyszała Katarzyna W., oskarżona o zabicie półrocznej córeczki – Madzi. Spodziewał się pan takiego wyroku?
– Nie jestem nim zdziwiony. W analogicznych sprawach w Polsce zapadały podobne wyroki. Jednak ta miała wyjątkowy wydźwięk medialny. Wielu uważa, że wyrok powinien być jeszcze surowszy: dożywocie albo nawet kara śmierci.
– Czy nastroje społeczne miały jakiekolwiek znaczenie w tym procesie?
– To bodaj najbardziej nagłośniona sprawa w dziejach polskiego sądownictwa. Opinia społeczeństwa, które śledziło jej przebieg i napiętnowało zachowanie matki Madzi, na pewno miała wpływ na proces. Ale nie była decydująca, bo nie można dopuścić do samosądu. Wbrew oczekiwaniom niektórych wyrok mógł być zbyt łagodny.
– Co sąd wziął pod uwagę?
– Na pewno młody wiek sprawczyni, jej niekaralność, dotychczasową opinię środowiskową, która jednak najgorsza nie była, oraz niejasne okoliczności tego przestępstwa. Nie znaleziono też twardych dowodów na to, że czyn został popełniony z niskich pobudek. Ponadto sąd zastosował łacińską maksymę, że wątpliwości, a tych było sporo, należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Należy pamiętać, że wyrok sądu nie jest aktem zemsty, a aktem sprawiedliwości. Nie może w sposób jaskrawy odbiegać od przepisów prawa czy praktyki i tradycji sądownictwa w Polsce i na świecie.
Rozmawiała Jadwiga Hereta
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).