Wydanie nr 22 z 2013 r. (2013-05-29)

Romanse niezmyślone

DOROTA SPOD LISIEJ GÓRY (CZ. I)

Miasto było niewielkie, ale sympatyczne. Miało uroczą ulicę Pańską i aleję Kasztanową obok murów zamku. Gród opasywała spora rzeka, a pod starymi kasztanowcami umawiały się na randki młode pary.

Po II wojnie światowej los przepędził polskich mieszkańców Lwowa. Część wygnańców zatrzymała się w Mieście, a między nimi młoda wdowa po żołnierzu armii generała Andersa. Jej całym dobytkiem był tobołek z odzieżą, córeczka Dorotka i stara matka męża – babcia Anna.

Dzięki dobremu zbiegowi okoliczności kobiety ze Lwowa osiadły w mieszkaniu przy ulicy wiodącej do leśno-rzecznego uroczyska zwanego Lisią Górą. Pani Maria, matka Dorotki, nauczycielka, znalazła pracę w żeńskiej szkole średniej.

Pewnego dnia umarł Stalin. W szkole Marii należało zorganizować żałobny spęd uczennic i nauczycieli. Nikt z grona pedagogicznego nie palił się do prowadzenia czarnego zebrania. Dyrektor wyznaczył Marię, bo potrafiła głośno mówić i płakać na zawołanie. Kobieta z powierzonej roli wywiązała się znakomicie. W połowie wygłaszanej mowy złamała brzmienie głosu i ryknęła głośnym płaczem. Wyła tak głośno i długo, że przestraszony dyrektor wezwał pogotowie ratunkowe (inni proponowali straż pożarną).

Echo tego płaczu, jako wyraz internacjonalistycznego patriotyzmu, dotarło do gabinetów sekretarzy partyjnych i zaowocowało awansem Marii na dyrektora szkoły.

***

Wiktor był uczniem jednej ze starszych klas męskiej szkoły średniej przy ulicy Pańskiej. Chłopak nie chciał jeździć na przymusowe wakacyjne obozy pracy w ramach organizacji Służba Polsce, gdzie źle karmiono, wiele wymagano, a wynagradzano wpisywaniem nazwiska na tablicę przodowników pracy. Szukał rozumnego wyjścia z podbramkowej sytuacji. Szukał i znalazł. Wstąpił do sekcji żeglarskiej. To także była struktura organizacyjna Służby Polsce, ale pod szyldem edukacji morsko-militarnej radzono sobie nieźle z uprawianiem sportów wodnych. Na letnich obozach żeglarskich było dobre wyżywienie i panowała atmosfera wielkiej przygody.

W Mieście, przy lewym brzegu rzeki, u podnóża skarpy ulicy Chopina, Liga Morska – Służba Polsce prowadziła odpłatną wypożyczalnię kajaków. Flota maleńkich, drewnianych łódek wiosłowo-żaglowych była wyłącznie do dyspozycji członków Koła Żeglarskiego.

 

Admirał

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem