Wydanie nr 1 z 2013 r. (2013-01-02)

JAK TO DZIEWCZYNA

To jest ostatnia szkolna zabawa przed wielkim postem. A tu, w Sierakowie - zgodnie z tradycją - zabaw w czasie postu absolutnie się nie urządza. Wchodzimy na salę, którą sami przygotowaliśmy. Szereg krzeseł stojących pod ścianami wypełniają dziewczyny. Chłopaki gromadzą się przy stole z magnetofonem i głośno rozmawiają. Dołączamy do nich, zerkając ukradkiem na dziewczyny. Wtem Zbyszek

Rosołek rzuca hasło:

- Wychodzimy! – i natychmiast rusza do drzwi. Znaczna grupa chłopaków rusza za nim.

- Odbiło mu, czy co? – retorycznie pyta Andrzej.

- To normalne. Wczoraj przez godzinę biegał po korytarzu twierdząc, że jest chrabąszczem lecącym do  niewidzialnego światła, w czwarty wymiar – mówię  i spokojnie rozglądam się po sali. Z magnetofonu płynie przyjemna muzyka, ale niewiele par tańczy. „Od następnego tańca nie opuszczę żadnego kawałka. Wszystkie przetańczę!” – postanawiam w duchu. Wtem dostrzegam ją! Idzie przez środek sali i lekko kołysząc biodrami prezentuje swoją niesamowicie zgrabną figurę. Długie włosy opadające na ramiona, buzia jak z okładki żurnala i spódniczka mini eksponujące świetne nogi. Ścigamy ją wzrokiem, aż znika w drugich drzwiach. Przymykam oczy, aby powtórzyć sobie te scenę. „Dlaczego jej nie zatrzymałem? Nie poprosiłem do tańca? Może by się zgodziła? A jeśli nie?” – walczę z myślami. Gdy płynie kolejny utwór, dziewczyna pojawia się znowu. „Teraz albo nigdy!” – krzyczą myśli i pchają mnie ku niej. Podchodzę.

- Przepraszam, czy mogę prosić – zagaduję jakimś zupełnie nieswoim głosem z nadzieją spoglądając w jej oczy.

- Tak – odpowiada krótko i podaje mi rękę.

Obejmuję ją ostrożnie, delikatnie jak porcelanowa laleczkę, a serce wali mi jak młotem. „Ależ ona piękna: te rzęsy, kształt nosa, delikatne usta, policzki…Niesamowita dziewczyna… Co ja tańczę? To chyba nie tak trzeba prowadzić?! Nie mogę się skupić na rytmie kroków! Ale to przez tę jej urodę, która zwala z nóg! I ja tańczę z tą pięknością, z tym zjawiskiem, kwintesencją dziewczęcego uroku! Oby ten kawałek trwał w nieskończoność…

Ma na imię Ela i jest miejscowa, z Sierakowa. Dlaczego jej dotąd nie spotkałem? Wiem! Dlatego, bo ta moja wielka samotność wyciąga mnie nad Wartę, nad Osiecznicę i okoliczne jeziora, a nie do ludzi! Muzyka cichnie… Zapytam ją jeszcze...

- Dziękuję – słyszę jej zdecydowany, nieco chropowaty głos i widzę jak moje zjawisko oddala się zalotnym lekkim krokiem. Serce znów wali! „Dlaczego jej nie zatrzymałem i nie poprosiłem o drugi taniec? Dlaczego?! Nie zdążyłem?... Nie – to ona nie chciała i dlatego tak prędko odeszła nie czekając, aż się odezwę. To moja wina. Nie umiem postępować z dziewczynami… A przecież pasowałbym do niej. Jestem wysoki, barczysty, kulturalny i oczytany. Idealna para! A jednak brakuje mi czegoś. Czegoś we mnie! Czegoś takiego, co przyciąga dziewczynę! Tylko co to jest?
Makary

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem