Wydanie nr 5 z 2011 r. (2011-02-02)

Romanse nie zmyślone

PRZYGODA NA WYKOPKACH (CZ. II)

Może dlatego, że uwielbiałam taniec? Podobał się przecież Marysi, która ze świeżą trwałą na głowie kokietowała oprócz Antosia jeszcze dwóch innych żołnierzy. Nie wiem. Chyba o wszystkim zadecydowała wycieczka nad morze.

 

 Zawieziono nas do Kołobrzegu traktorem z przyczepą, powoził Antoś. Na wstępie obrzucił krytycznym wzrokiem postać Marysi ze skaleczoną dłonią, potem dokładnie obejrzał mnie i postanowił schrupać jak świeżo upieczoną bułeczkę. Ale wtedy bardziej zafascynowana byłam morzem niż Antosiem. Widziałam je po raz pierwszy w życiu. Było piękne jak bajka. Wzięłam w dłonie wodę, podniosłam do ust i poczułam na wargach najmilszy i najzdrowszy pocałunek Ziemi.

– Kocham cię tak, że mi aż dech zapiera – wyznał mi nazajutrz po powrocie, tuląc się do mnie w czułym tangu „Jesienne róże”. – Słyszałem, że jutro wasz wyjazd. Przyjdź w nocy z Karoliną do świetlicy...

Ola

Koniec

 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem