Romanse nie zmyślone
PRZYGODA NA WYKOPKACH (CZ. II)
Zawieziono nas do Kołobrzegu traktorem z przyczepą, powoził Antoś. Na wstępie obrzucił krytycznym wzrokiem postać Marysi ze skaleczoną dłonią, potem dokładnie obejrzał mnie i postanowił schrupać jak świeżo upieczoną bułeczkę. Ale wtedy bardziej zafascynowana byłam morzem niż Antosiem. Widziałam je po raz pierwszy w życiu. Było piękne jak bajka. Wzięłam w dłonie wodę, podniosłam do ust i poczułam na wargach najmilszy i najzdrowszy pocałunek Ziemi.
– Kocham cię tak, że mi aż dech zapiera – wyznał mi nazajutrz po powrocie, tuląc się do mnie w czułym tangu „Jesienne róże”. – Słyszałem, że jutro wasz wyjazd. Przyjdź w nocy z Karoliną do świetlicy...
Ola
Koniec
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).