Romanse nie zmyślone
MIMO LAT PIĘKNY ŚWIAT
Zaczęłam rozglądać się za pracą, żeby nie być ciężarem dla rodziny. Poszłam do biura pracy, gdzie spytali, czy umiem szyć. Umiem, ale nie jestem krawcową, lecz przedszkolanką. Dostałam skierowanie do firmy, gdzie szyto na taśmie garnitury męskie. Zlękłam się wielkich i ciężkich maszyn, ale usiadłam i nauczyłam się jednego dnia. Zaczęłam szyć marynarki. Szefem był bardzo przystojny, wysoki szatyn w okularach. Podchodził, poprawiał, podganiał taśmę. Wypłaty dostawaliśmy w piątki w kopertach. Pierwsza moja wypłata, zaglądam... 25 guldenów – mieszkanie tygodniowo 10 guldenów. Rozpłakałam się. Podszedł do mnie szef i spytał po niemiecku (bo holenderskiego nie znałam; byłam dopiero 3 miesiące w Holandii): „co jest? dlaczego jesteś smutna?”. Odpowiedziałam, że szyłam cały tydzień, a dostałam tylko 25 guldenów. Wziął kopertę i poszedł do rachuby. Gdy wrócił, powiedział: „tak, pomyłka, ma być 75 guldenów”.
Anna
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).