Wydanie 37/2010 (2010-09-15)

Romanse nie zmyślone

PRZEKLĘTA WOJNA

Miłość to złoty kleks Który spadł na serce Zachlapał oczy Zamącił umysł.

Właśnie na moje wówczas szesnastoletnie serce spadł taki kleks. Gdzieś na świecie była wojna. Sroga zima panoszyła się wokoło. W domu było cicho, smutno i pusto. Ojciec poszedł na wojnę. Zostałyśmy obie z mamą. Rodzeństwa nie miałam. To pogłębiało mój smutek. Radości nawet nie sprawiły zimowe wakacje. Wolałam spędzać czas w szkole, niż snuć się po pustym domu. Przyszła koleżanka, więc poszłyśmy na spacer. Był piękny słoneczny dzień, ale mróz szczypał w nosy. Poszłyśmy aż na drugi koniec miasta nad rzekę. Amatorów zimowych zabaw całe tłumy. Była tam też zamkowa Góra, z której szaleńczo zjeżdżano sankami. Nie miałyśmy sanek. Stałyśmy pokornie z boku i przyglądałyśmy się. W pewnej chwili podszedł do nas chłopak i z uśmiechem zawołał: „Ej, panienki, nie stójcie tak, bo zamienicie się w lodowe sople". Po chwili stwierdził odkrywczo: „Nie macie sanek, ale ja mam. Sanki wprawdzie nieduże, jednoosobowe, ale można na nich zjeżdżać z góry". Po lekkim wahaniu i życzliwym dopingu usiadłam, pouczona, jak manewrować pojazdem, żeby uniknąć wywrotki.

Marta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem