• 924.jpg
Wydanie 28 z dnia 14 lipca 2010 r. (2010-07-14)

Romanse nie zmyślone

DWA LATA I KONIEC

To był jeden z końcowych dni września 2005 roku. Bystre słoneczko świeciło zupełnie jak wiosną, właśnie wracałam od koleżanki.  

Miałam dzień wolny od pracy, a kończyłam trzeci miesiąc stażu. Nie wiem czemu, ale właśnie tego dnia i w to jesienne popołudnie zapragnęłam wsiąść w autobus przy dworcu PKP w Kutnie. Miałam jasną kurtkę i jeansową spódniczkę, których przecież tak nie lubię. Szłam zwyczajnym krokiem, byłam wtedy zadowolona, gdyż koleżanka zgodziła się zamienić ze mną w pracy na niedzielę. Właśnie dochodziłam do przystanku, kiedy zobaczyłam, że jakiś mężczyzna za mną idzie. Nie zdziwiło mnie to. Jednak kiedy zapytał, na jaki autobus czekam i o której godzinie jedzie teraz „9", pomyślałam: „po co on mnie się pyta, przecież może sobie sprawdzić na rozkładzie". I wtedy nawiązała się między nami rozmowa. Przyznał się, że wcale nie czeka na żaden autobus, tylko zobaczył mnie i zapragnął poznać. Teraz się przestraszyłam, pierwsza moja myśl brzmiała: „to pewnie jakiś zboczeniec". Mój autobus miał przyjechać za pięć minut.

Baśka

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem