Wydanie 8 z dnia 24 lutego 2010 r. (2010-02-24)

Romanse nie zmyślone

PÓŁ WIEKU RAZEM (CZ. II)

Dostąpiłem w owym czasie „zaszczytu”, bo wręczono mi legitymację kandydacką PZPR. Podkreślono przy tym, że to nagroda za doskonałe opanowanie szkolenia bojowego.  

Po odbyciu służby wojskowej, gdy wróciłem do domu, nasza macocha nagabywała ojca, by mnie nakłaniał do szukania pracy w pobliżu, gdyż miałem nie tylko ochotę, ale i obowiązek podjąć pracę w przedsiębiorstwie, z którego odszedłem do wojska. Nic z tego. Ojciec bez mojej wiedzy postarał mi się o posadę w miejscowej gminnej spółdzielni, w charakterze kontrolera wewnętrznego. Zgodziłem się po pewnym namyśle, choć moja pensja miesięczna do rewelacyjnych nie należała. Sprawdzałem więc funkcjonowanie placówek, działów skupu, rozdzielnictwa deficytowych towarów i pisałem prezesowi sprawozdania na przeróżne zebrania i narady, upstrzone obowiązkowymi politycznymi wstawkami, co bawiło mnie niesamowicie.

W spółdzielni pracowało kilkanaście atrakcyjnych panien: w księgowości, w sklepach, nietrudno więc było nawiązać romans. Służba wojskowa, wbrew pozorom, też nauczyła mnie wiele. Byłem bardziej otwarty, rozmowniejszy, wydoroślałem. Zauważyłem także, że staję się obiektem zainteresowania wielu kobiet. To mnie ośmieliło i uodporniło na ewentualne niepowodzenia, jakich mimo wszystko nie doznawałem.

Zwróciłem szczególną uwagę na brunetkę pracującą w sklepie, pochodzącą z naszej miejscowości. Miała na imię Zosia.

Konrad

cd. za tydzień

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem