Wydanie 3 z dnia 20 stycznia 2010 r. (2010-01-20)

Romanse nie zmyślone

300 LISTÓW

Mam pisać o moim romansie nie zmyślonym. To oczywiste, że znajdzie tu miejsce sama prawda i tylko prawda, a nagrodą jest mi fakt, że mogłam taki romans przeżyć! A byłam już „leciwą” wdówką, szamotającą się z wszelką prozą życia. Gdy już straciłam wszelką nadzieję na znalezienie mężczyzny, który otoczy ramieniem i pomoże walczyć z problemami, zjawiłeś się Ty – mój „rycerzu”. Wypatrzyłam cię w anonsie matrymonialnym w jakiejś ówczesnej gazecie. Było to coś akurat dla mnie.  

Coś w tym stylu: „Polak zamieszkały w Anglii pozna panią..." Od razu typowo po kobiecemu ujrzałam się w roli dostojnej Europejki, wiodącej światowy tryb życia, w niczym nieprzypominającej skromnej, biednej wdowy z równie biednego Podkarpacia. Odpowiedziałam na anons w miarę szybko. Nie pamiętam szczegółów tego odzewu, starałam się, aby był w miarę logiczny, z pewną rezerwą, ale i z humorem. Do listu włożyłam fotkę z czasów młodości, a miałam 45 lat, bo uznałam, że tak będzie ciekawiej. Nie czekałam długo na odpowiedź. Polski Anglik był zaintrygowany, gotów od już podjąć dalsze kroki, by znajomość pogłębić. A w kraju wizja stanu wojennego coraz bliżej. Czyżbym miała pecha? Zmarnować taką szansę?

Zofia

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem