• 924.jpg
Wydanie 41 z dnia 8 października 2008 r. (2008-10-08)

Romanse nie zmyślone

MIAŁ BYĆ NA ZAWSZE

Kocham życie i kocham przez całe swoje życie. Oprócz dojrzałej, statecznej miłości zdarzyło się parę szalonych, namiętnych, burzących wszelki porządek zauroczeń, które gdy trwały nazywałam miłością. A także gdy już dawno przeminęły, przygasły, pielęgnowałam je we wspomnieniach. Ubarwiły moje życie. Nie wymazałam ich z pamięci. Po co niszczyć pamięć o tym co przeżyłam. To były piękne, radosne, szalone chwile. Wspomnienia snuły się w moim życiu jak mgiełka, wzbogacając każdy następny związek w smaczki, zapachy, doznania z przeszłości. Z wszystkich tych burzliwych i gorących związków wybrałam jeden, który miał być tym jednym, jedynym i na zawsze. Tak się jednak nie stało. Ale żyje on we mnie nadal. I przez bardzo wiele lat, w ramionach mojego poślubionego mężczyzny, tego już na zawsze, szukałam tamtego, niepowtarzalnego z przeszłości. Często dostrzegałam podobieństwo w spojrzeniu, geście, w barwie głosu i wtedy trudne małżeńskie chwile stawały się milsze.  

Październikowy wieczór, 35 lat temu. Po zdanym egzaminie umówiłam się z przyjaciółką w naszej ulubionej restauracji. Była taka restauracja, do której wstęp kosztował 5 zł i w tej cenie była tzw. Konsumpcja: porcja frytek, kawa lub piwo. Ale można było spokojnie posiedzieć do godz. 24., a także posłuchać muzyki lub potańczyć. To był nasz stały lokal. Tani, elegancki i z wyjątkowo przyjaźnie do braci studenckiej nastawioną obsługą. Stanęłam w drzwiach sali kawiarnianej, spojrzałam dookoła, ale nie zobaczyłam mojej koleżanki. No cóż, pewnie się spóźni. Poczekam. Zamówiłam kawę, zapaliłam papierosa i delektując się naprawdę dobrą kawą, przeżywałam dopiero co zdany bardzo trudny egzamin. Nagle ogarnął mnie dziwny niepokój. Poczułam się nieswojo. Odwróciłam głowę. Spojrzałam i znieruchomiałam. Przy jednym ze stolików siedział wpatrzony we mnie mężczyzna. W momencie zetknięcia się naszych spojrzeń doznam paraliżującego olśnienia. Znam tego mężczyznę. Ja go znam. Ja go znam - patrząc na niego powtarzałam w myślach. To jest niemożliwe, nieprawdopodobne. Widzę go. Taki sam. Te same oczy, włosy, twarz. Spłoszona własnym odkryciem odwróciłam głowę. Wciąż jednak czułam jego spojrzenie. Nie mogłam uwierzyć, że marzenia mogą się zmaterializować.

Alinka

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem