Wydanie 17 z dnia 23 kwietnia 2008 r. (2008-04-23)

Romanse nie zmyślone

ROZSTANIA I POWROTY (Część I)

Jarek był moją pierwszą miłością, jeszcze ze studenckich czasów. Kochaliśmy się namiętnie i burzliwie, tak, że aż serce bolało. Od czułych słów do ostrych kłótni przechodziliśmy bez trudu. Potrafił mnie ranić jak nikt inny, ale bez wahania skoczyłabym za nim w ogień, gdyby tego wymagała sytuacja. To był toksyczny związek, który, wydawało mi się, nigdy się nie skończy.

Poznałam go na pierwszym roku studiów. Byłam zagubiona w nowym mieście, przerażona ogromem nauki. Gdyby nie on, nie wiem, czy przetrwałabym ten trudny czas. Ale zakochałam się i to pomogło mi się odnaleźć. Na jednej z imprez, które szumnie odbywały się na korytarzu w moim akademiku, zobaczyłam wysokiego blondyna. Wiem, że to frazes, ale ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia, zanim zdążyliśmy zamienić choć słowo. Tyle że on nie zwracał na mnie uwagi. Impreza dobiegła końca, a ja nie zawarłam upragnionej znajomości. Przygnębiona wróciłam do pokoju.

 

Nadszedł ranek, a moja współlokatorka nie wracała. Zaniepokojona udałam się na poszukiwania. Ktoś powiedział, że widział ją w objęciach jakiegoś bruneta, że zniknęli w pokoju na końcu korytarza. Poszłam tam i zobaczyłam Ewelinę splecioną w uścisku z brunetem, a na sąsiednim łóżku ujrzałam Jarka, który spoglądał na mnie z uśmiechem.

- Śpią jak zabici - powiedział. - Zrobić ci kawy?

Opowiedziałam mu jak to martwiłam się o koleżankę, a on pocieszył mnie, mówiąc, że kiedy brunet ją tu przyciągnął, on był już w pokoju i jej cnota została uratowana. Uśmieliśmy się z całej sytuacji.

Od tamtej pory widywałam Jarka bardzo często. Ewelina zakochała się w brunecie i zostali parą, a że brunet mieszkał razem z Jarkiem, wspólne spotkania były nieuniknione.

Pewnego razu Ewelina poprosiła mnie, bym zwolniła pokój na noc. Widocznie chciała w końcu skonsumować swój związek. Zaskoczona zapytałam, gdzie mam się podziać, a ona odpowiedziała: "pójdziesz do Jarka". W ten sposób spędziłam z nim naszą pierwszą noc. Rano i my byliśmy już parą. Dopiero parę miesięcy potem dowiedziałam się, że to był spisek. Stali za nim Ewelina i jej przyjaciel.

Szybko doszłam do wniosku, że Jarek nie jest tak zaangażowany w ten związek, jak bym chciała. Czasem po prostu wiało od niego chłodem i nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha, mimo że ja wyznawałam mu to wielokrotnie. Czułam, że coś jest nie tak, że on coś przede mną ukrywa. Początkowo myślałam, że mnie zdradza. Myliłam się. To było coś innego. Prawdę poznałam przypadkiem. Przyszłam do niego bez uprzedzenia i zobaczyłam jak pakuje coś do małych foliowych torebek. Mój Jarek zaopatrywał w narkotyki całe miasteczko akademickie. Wiedzieli o tym wszyscy oprócz mnie. To był dla mnie szok. Kazałam mu z tym skończyć, ale roześmiał mi się w twarz.

- Jestem zwykłym dilerem - powiedział. - Nie nadaję się do związków i chyba nigdy tego przed tobą nie ukrywałem. Radzę ci, znajdź sobie jakiegoś miłego chłopca, który się z tobą ożeni.

- Ale ja cię kocham - szlochałam, nie przejmując się tym, że robię z siebie kretynkę. Zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Monika

c.d.n.

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem