Wydanie 9 z dnia 27 lutego 2008 r. (2008-02-27)

Romanse nie zmyślone

SEKRETY I KŁAMSTWA

Przeżywałam wielką miłość. Wreszcie, po latach smutku, samotności i wszechogarniającej pustki, spotkałam człowieka, który stworzył mi dom i rzucił świat do stóp. Bezsenne noce, czułe słowa, obietnice małżeństwa, uczciwości, wierności. To wszystko działo się bardzo szybko, ale to mnie nie niepokoiło. Nie miałam czasu na tzw. podchody. Byłam grubo po trzydziestce i bałam się, że już nikogo nie spotkam, że tak już będzie zawsze. Samotna, stara panna…Nie chciałam takiego życia. Chciałam kochać, mieć dzieci i normalny związek.  To dlatego bez żadnych pytań i wątpliwości uległam Marcinowi.  

To był facet, o jakim marzyłam. Starszy ode mnie, poukładany i wiedzący czego chce. A chciał, o dziwo, mnie.

Po kilku tygodniach znajomości Marcin wprowadził się do mnie. To było szaleństwo, ale jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Rozmawialiśmy o ślubie i staraliśmy się o dziecko. Marzyliśmy o wspólnej przyszłości. Marcin mało mówił o sobie, o swojej przeszłości. Właściwie nic nie wiedziałam o człowieku, z którym planowałam spędzić resztę życia. A przecież facet po czterdziestce nie mógł mieć za sobą białej karty. Trochę za późno zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Myślałam, że gdyby nie był wolny, nie zbliżyłby się do mnie tak bardzo.

O tym, że ma żonę dowiedziałam się, gdy byłam w trzecim miesiącu ciąży. To był dla mnie szok, zwłaszcza że mieliśmy już ustaloną datę ślubu. Przed oczami przeleciały mi wszystkie te momenty, kiedy zapewniał, że jest wolny. Śmiałam się czasem mówiąc, że na pewno ukrywa gdzieś żonę, ale on zapewniał, że lata temu się rozwiedli i dawno nie widzieli. O tym, że jest inaczej poinformowała mnie jego matka. W jednej chwili dotarło do mnie, dlaczego tak długo wymigiwał się od poznania mnie ze swoimi rodzicami, choć u moich byliśmy wielokrotnie. Łzy pociekły mi po twarzy. Złapałam się za głowę, bo bałam się, że nagły ból po prostu mi ją rozsadzi. Moja niedoszła teściowa przeraziła się tego, co powiedziała, kiedy zobaczyła moją reakcję. Nie mogłyśmy z siebie wydusić słowa. Podeszła i przytuliła mnie mocno.

- Obiecaj, że nie odejdziesz od niego z tego powodu - poprosiła.

- Nie mogę - powiedziałam z trudem.

- Ta sprawa to tylko formalność - zapewniała mnie. - Nie są ze sobą od lat, tylko rozwieść się jakoś nie mieli czasu.

To było dla mnie bez znaczenia. Kłamstwo pozostało kłamstwem.

Elżbieta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

Seattle 2008-03-04  05:12

Jak mam dokonczyc ten artykul skoro mieszkam w USA ,jak cos zaczynacie to prosze i skonczyc ,albo wogole nic nie pisac

Z Niemiec 2008-02-28  19:43

Milość przerywana

Z Niemiec 2008-02-28  18:43

Nic tylkopozostao z Niemiec jechać do zamojskich kiosków

Z Niemiec 2008-02-28  18:38

Istotnie teraz tylko z np Niemiec jechać po gazetę do zamojskich kiosków

Marek 2008-02-28  15:13

jak zwykle niepełny tekst. czy chodzi wam o kupowanie gazet, czy zaglądanie na stronę. Bez sensu.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem