Misterna robota pochłania go bez reszty. Z zapałek potrafi zrobić bożonarodzeniowe szopki, studnie, karuzele, a nawet boazerię. Teraz zmienił materiał
OCZKO DO OCZKA
- Zużyłem piętnaście kilogramów drutu. Produkcja kosztowała mnie ok. 300 zł. Kolczuga i czepiec, wykonane na wzór tych średniowiecznych, powstały z drutu stalowego, który powleczono miedzią, by nie rdzewiał. Do pracy nad kolczugą przystąpiłem przed Bożym Narodzeniem. Czasami siedziałem nad nią do północy, a nawet dłużej - opowiada Horembała.
Najpierw z małych kawałów formował ręcznie kółeczka, o średnicy 1 cm, a następnie łączył je ze sobą, by powstał określony splot. A tych jest wiele rodzajów, mogą być gęste lub luźne. - Ja wybrałem taki, w którym o jedno oczko zazębia się cztery kółeczka - wyjaśnia. Samodzielnie uszył też pikowaną derkę z zielonego płótna, którą zakłada się na kolczugę.
By nosić cały strój, trzeba mieć nie lada krzepę. Kolczuga, wraz z czepcem, waży piętnaście kilogramów.
- Te starsze były jeszcze cięższe, miały nawet 20 kg. Później robiono lżejsze. Np. ta, którą ja wkładam na pokazy, czyli XVII-wieczna, waży niecałe 10 kg. Można w niej długo walczyć. Ciężar rozkłada się równomiernie. Wytrzymałbym w takim stroju nawet kilkanaście godzin - mówi Grzegorz Urbański z Zamościa, prezes Zamojskiego Bractwa Rycerskiego.
Paweł Horembała założył sobie, że zrobi ok. dziesięciu kolczug i to z różnych okresów. Zdobył już wzory. Pomógł mu w tym szwagier, który jest historykiem. Sporo informacji można też znaleźć w internecie.
Magdalena Wójtowicz
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży