Wydanie nr 41 z 2018 r. (2018-10-10)

Halinę skrępował taśmą, groził, że utnie jej głowę. W drugim pokoju leżała ich córeczka, także skrępowana taśmą, z zaklejonymi ustami

KAT KONKUBINY I ICH CÓRKI

Intuicja Halinie podpowiadała, że powinna się bać. Kiedy szła odebrać córkę od byłego partnera, nawet wysłała esemes: „ty mi coś zrobisz”. A jednak zadzwoniła domofonem do mieszkania byłego konkubenta i stanęła w drzwiach. Niepokój się wzmógł, gdy zobaczyła go w butach – nigdy w nich po mieszkaniu nie chodził. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: wciągnął ją do środka i zaczął dusić. Zanim straciła przytomność, jeszcze zastanowiła się, gdzie jest Kasia – powinna siedzieć na kanapie przed telewizorem. Nie siedziała.

To nie scenariusz horroru. Historia wydarzyła się naprawdę 1 marca w Hrubieszowie. W Sądzie Okręgowym w Zamościu aktualnie toczy się proces J., ojca Kasi i byłego konkubenta Haliny. Postawiono mu zarzut pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem swojego dziecka oraz byłej konkubiny.

Para ma za sobą 8-letni związek. Poznali się, gdy Halina wróciła z zagranicy z dwiema córkami po rozstaniu z wcześniejszym partnerem. Kiedy urodziła trzecią córkę, J. zdecydował, że zamieszkają razem: ona, on, jej dwie córki z pierwszego związku i najmłodsza, wspólna córeczka. Urządził przeprowadzkę, kiedy jeszcze była w szpitalu.

 

Dryl

Relacje w nowej rodzinie zaczęły się psuć bardzo szybko. J. bywał agresywny i nieobliczalny, zwłaszcza po alkoholu, ale bez niego także. Starsze dziewczynki musiały być posłuszne i odpowiadać na jego pytania pełnymi zdaniami. Średnia nawet ćwiczyła w drodze do domu odpowiedź na pytanie, co jadła w szkole na obiad. Zdarzało jej się bowiem, że zapominała. Wtedy J. krzyczał na nią i wyzywał ją.

Starszym dziewczynkom zakazywał brać produkty, które sam kupił, jogurty czy banany. Zaczęły pytać mamę, kto kupił daną rzecz, ona czy J. Był bardzo wymagający. Potrafił zrobić awanturę o odłożony nie w niewłaściwe miejsce myjak do naczyń. Denerwował się na dzieci, krzyczał, wyzywał, budził je w nocy, wypędzał z domu, szarpał za włosy. Podobnie traktował partnerkę – bił ją, dusił. Wpadał we wściekłość, kiedy wyrażała niezadowolenie, że bez słowa znika z domu i imprezuje z kolegami. Przed atakami jego furii musiała się chronić z dziewczynkami u znajomych. Nigdy jednak nie zawiadomiła policji; bała się konsekwencji z jego strony.

Ale bywały też dni, kiedy zachowywał się normalnie: rozmawiał, żartował z dziewczynami, był miły i dobry. Jakoś nauczyły się żyć z jego zmiennością nastrojów.

 

az

 

Ps. Imiona kobiety i dziewczynki zostały zmienione.

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Jacek 2018-10-27  19:53

Udusilbym go gołymi rekami

Ja 88 2018-10-15  17:29

Dane tego psychopaty powinny być ujawnione!!!

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem