HISTORIA: Z Wereszyna do RAF
Kornicki zdobył 325 tys. głosów - szesnaście razy więcej niż wszyscy pozostali rywale łącznie. Na podium znaleźli się: Sir Douglasa Badera (6,3 tys.) i Jackie Moggridge (2,6 tys. głosów).
Królewskie Siły Powietrzne zostały powołane w 1918 r. Właśnie z okazji 100 -lecia RAF, Muzeum Royal Air Force planuje specjalną wystawę, w której uwzględnione zostaną osoby najbardziej zasłużone dla brytyjskiego lotnictwa. Wśród wytypowanych przez pracowników muzeum 11 kandydatów znalazł się Polak, urodzony w 1916 r. w Wereszynie koło Hrubieszowa Franciszek Kornicki.
Po maturze został przyjęty do Szkoły Podchorążych Lotnictwa, i tam perfekcyjnie opanował sztukę pilotażu. Tuż przed wybuchem II wojny światowej - w sierpniu 1939 r. otrzymał przydział do 162 Eskadry Myśliwskiej Wojska Polskiego. Walczył w obronie kraju, a po inwazji rosyjskiej przedostał się wraz z innych członkami Polskich Sił Powietrznych do Rumunii potem do Marsylii, gdzie dołączył do floty francuskiej. W 1940 r. trafił do Liverpoolu, a następnie do Blackpool, gdzie utworzono polską jednostkę lotniczą. Po kilku miesiącach intensywnej nauki angielskiego zaczął latać w polskim Dywizjonie 307, który był w strukturach RAF-u. Później trafił do słynnego Dywizjonu 303. W 1943 r objął dowództwo nad Dywizjonem 308. Zapisał się w historii jako najmłodszy dowódca dywizjonu Polskich Sił Powietrznych. Został nim mając zaledwie 26 lat. Po wojnie został na emigracji.
Mieszka w urokliwej angielskiej wiosce Findon, blisko morza na południe od Londynu. Ma dwóch synów Piotra i Ryszarda. W grudniu ub.r. skończył 100 lat. Jest ostatnim żyjącym dowódcą polskiego dywizjonu z okresu II wojny światowej, aktywnym członkiem polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii, w szczególności Związku Polskich Sił Powietrznych. Został również odznaczony Krzyżem Walecznych, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari.
Komentarze
Pan Franciszek do Wereszyna raczej nie przyjedzie. Żeby chociaż miał 85, no 90 lat. A tak takiego starszego człowieka strach do samolotu posadzić. Zmiana ciśnień w samolocie itp. Podróż samochodem w tym wieku jeszcze gorsza. Nie daj Boże żeby przez podróż się jeszcze "przekręcił". Ale mógł w sumie do Wereszyna przyjechać, mógł to zrobić 20-25 lat temu kiedy był o te 20 lat młodszy. Szkoda, że żadne władze ani samorządowe, ani centralne o to nie zadbały.
Wynika z tego, że w 1921 roku w Wereszynie mieszkało przynajmniej 24 Polaków. Narodowość części mieszkańców była trudna jednoznacznie do ustalenia. A F. Kornicki był najprawdopodobniej Polakiem. Świadczy o tym imię, nazwisko, a przede wszystkim droga życiowa jaką obrał przed wojną,podczas niej jak i po niej.
Ukraińcy teraz z każdego Polaka, który urodził się poza wschodnią granicą robią Ukraińca. Wg. ukraińskiej wikipediii Ukraińcami są lub byli m. in Kazimierz Górski (urodzony we Lwowie polski trener kadry w piłce nożnej), Anna Walentynowicz (legenda Solidarności, zginęła w katastrofie smoleńskiej), Mirosław Hermaszewski (pochodzący z Wołynia polski kosmonauta, którego część rodziny zginęła podczas rzezi wołyńskiej) i wielu wielu innych wybitnych Polaków, którzy są pochowani m.in na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Wg. narracji ukraińskiej tzw. rzeź wołyńska jeśli nawet była to była wojną domową pomiędzy Ukraińcami prawosławnymi a Ukraińcami wyznającymi rzymski katolicyzm. Ale po obecnej stronie granicy Ukraińców mordowali oczywiście Polacy. Zresztą wg. narracji ukraińskiej na Kresach Wschodnich poza polskimi osadnikami z okresu międzywojennego i nieliczną polską inteligencją we Lwowie nie było w ogóle Polaków, byli tylko spolonizowani Ukraińcy. Teraz Ukraina niemal całkowicie likwiduje nauczanie w języku ojczystym (polskim). Rumunia i Węgry zabierają głos, a polska dyplomacja w imię poprawności politycznej milczy. Smutne to. Zresztą podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Litwy i Białorusi jak i również Słowacji (Spisz, Orawa) a także Czech (Śląsk Cieszyński). Ps. Gdzieś czytałem, że wg. Ukraińców Jan Zamoyski też był z pochodzenia Ukraińcem.
Zgadzam się z Twoją argumentacją ale mi chodziło tylko i wyłącznie o nakreślenie krótkiej charakterystyki tej miejscowości.Gdybyśmy chcieli ja nakreślić biorąc pod uwagę rok urodzenia F.Kornickiego 1916 to przytoczona przez nas statystyka byłaby jeszcze bardziej zagmatwana narodowościowo i religijnie.Ty opierasz się na wikipedi,Niedźwiedź na Świeżawskim bo na kimś lub na czymś trzeba zawsze się opierać.Pozdrawiam
Statystyka przytoczona przez "lacha" nie jest statystyką pełną. Przede wszystkim spis był w 1921 a nie w 1920 i według spisu z 1921 r. we wsi były 102 chaty i 577 mieszkańców (265 mężczyzn i 312 kobiet). Spośród nich 419 zapisano jako Polaków, 119 jako Rusinów (Ukraińców) i 39 jako Żydów. Wśród nich było 24 rzymskich katolików, 413 prawosławnych, 1 osoba zadeklarowała przynależność do innej wspólnoty chrześcijańskiej, zaś 39 było wyznawcami judaizmu. Jasno widać, że nie wszyscy prawosławni poczuwali się do przynależności do wspólnoty rusińskiej (ukraińskiej). Cześć osób w okresie międzywojennym przeszła na rzymski katolicyzm. Myślę, że pisząc o tak licznej społeczności ukraińskiej oparł się Pan na dziele Niedźwiedzia, który niejako z urzędu wszystkich prawosławnych zaliczył do społeczności ukraińskiej. Ja mam inne dane m. in z wikipediii.
W 1920 roku w Wereszynie mieszkało 577 osób . W tym 513 Ukraińców,39 Żydów i 25 Polaków.Większość z nich to rodziny pracujące w miejscowym majątku ziemskim.!01 lat liczący płk Franciszek Kornicki jak twierdzi jego syn z powodu stanu zdrowia nie udziela wywiadów nie mówiąc już o podróżach do Wereszyna. Zapewne nie byłby nawet będąc dobrym zdrowiu czego mu serdecznie życzę rozpoznać miejscowość w której się urodził a w której spędził kilka bądź kilkanaście lat. Wojna zrobiła swoje , ludzie też . W miejscowości mieszka obecnie zaledwie około 100 mieszkańców!
Może by tak władze gminy Mircze zaprosiły weterana do Mircza i Wereszyna. Nie wiem w jakim Pan Pułkownik jest stanie zdrowia i czy byłoby to możliwe ale myślę, że taka podróż po latach byłaby dla Pana Pułkownika nie lada sentymentalnym przeżyciem, a dla młodzieży i mieszkańców lekcją prawdziwego patriotyzmu. Próbować zawsze jest warto.