Wydanie nr 12 z 2017 r. (2017-03-22)

Tajemniczy znak wskazywał na religijno-rytualny motyw zbrodni. Prawda była zgoła inna

MIŁOŚĆ NIE WSZYSTKO WYBACZY

Strzał z karabinu padł z bliskiej odległości. Kula przeszła przez ścianę domu i ugodziła pogrążone we śnie ofiary. 16-letnia Aniela Błaszczyk i 6-letnia Henryka Brodaczewska zmarły w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń. Do wstrząsającego morderstwa doszło w nocy z 10 na 11 października 1931 r. we wsi Żurawie w gminie Turobin.

Policja, badając ślady podwójnej zbrodni, zwróciła uwagę na dziwny, czworokątny znak, wyrysowany na zewnętrznej ścianie budynku mieszkalnego, w miejscu, gdzie pocisk przebił ją na wylot. Zagadka została wyjaśniona kilka dni po zabójstwie.

Najbogatsi we wsi

W międzywojniu Żurawie były liczącą 40 gospodarstw wioską w gminie Turobin, będącą wówczas częścią powiatu krasnostawskiego. Miejscowość leżała w malowniczej dolinie rzeki Por, w której wodach jeszcze dziś można napotkać dorodne okazy pstrąga.

 

Mariusz Gadomski 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem