Od 1 września uczniowie będą mogli pojeść smaczniej
DROŻDŻÓWKI WRACAJĄ DO SZKÓŁ
Myślę, że uda się. Ciesze się, że zwyciężył zdrowy rozsądek– mówi Stanisława Worytko, właścicielka firmy Davig, która gotuje obiady dla kilkuset uczniów zamojskich szkół dziennie. Jej zdaniem przepisy, ograniczające uczniom m.in. sól i cukier, które obowiązywały w minionym roku szkolnym, były zbyt rygorystyczne. – Kucharki starały się, aby posiłki były jak najsmaczniejsze, ale przynajmniej na początku łatwo nie było. Pretensje mieli zwłaszcza rodzice. Mówili, że przecież nie zmuszą dzieci do jedzenia tego, co im nie smakuje – mówi. Panie na kuchni musiały się więc dwoić i troić, żeby dzieci nie oddawały niezjedzonych posiłków.
– We wrześniu zeszłego roku myślałam, że będę musiała zwinąć interes. Dzieci niewiele kupowały. Później się nieco przyzwyczaiły, ale obroty mi zdecydowanie spadły. Jestem emerytką, dorabiam handlem w szkole do skromnej emerytury, więc to moje być albo nie być – mówi właścicielka sklepiku szkolnego z regionu (chce zostać anonimowa).
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Ktoś na siłę chciał wszystkich uzdrowić .To tak samo jak z lekcją wf .Nikt nie może mieć zwolnienia .Ja uważam że to dobre ,ale jest pewne ale .Nie wszystkie dzieci są dobre we wszystkim ,a nauczyciel potrafi przy całej klasie dziecko krytykować i się nasmiewac .Takie dzieci powinien mieć inne ćwiczenia ?Nie muszą dobrze grać w piłkę nożną ,siatkowa ,koszykowa ,ręczną .Jedne potrafią zrobić szpagat ,stać na rękach czy skoki przez kozła ,skrzynie .Drugie mogły by uprawiać gimnastykę w stylu aerobik ,czy nawet poprawne chodzenie z kijkami .Trzeba wszystko dostosować do możliwości dzieci jedzenie jak i lekcje wf .