Rzecznik Dyscyplinarny PZŁ dopatrzył się przewinienia myśliwego, a prokuratura nie widziała problemu
KTO KŁAMIE?
O sprawie pisaliśmy 13 lipca. Z zeznań dwóch świadków zdarzenia wynika, że myśliwy dobił kozła sarny w sposób nad wyraz bestialski. Miał go kilkakrotnie uderzyć obuchem siekiery w łeb. Wprawdzie zapisy ustawy o ochronie zwierząt zezwalają na dobicie rannego zwierzęcia, ale pod warunkiem, że dokona się tego w sposób humanitarny (z broni palnej).
Zdarzenie to miało miejsce 13 kwietnia w Tuczapach (gm. Mircze). Czesław P. zauważył rannego kozła na łące przy stawie. Ruszał się. Miał bezwładną tylko tylną część ciała. Wyglądało to tak jakby był potrącony przez samochód. Poszedł do domu, gdydy spotkał znajomego, zadzwonili do myśliwego. Po kilkudziesięciu minutach przyjechał swoim autem. -Wyjął siekierę i walnął kozła obuchem w łeb. Później poprawił, bo nogi mu jeszcze drgały.
au
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
myśliwy pokazał swoje prawdziwe oblicze brrrr i myślę ,że tak było. musi się jednak bronić bo może stracić pracę a to "dobrze płatna praca" szkoda mi tylko tych świadków a weterynarz taki duży chłopak. trochę się "pogubił" to widać ogólnie mówiąc... smród
TO LEŚNICY I MYŚLIWI MAJĄ IMMUNITETY-JA TEŻ TAK CHCĘ PIKNY TEN NASZ KRAJ OJ PIKNY A PRZY TYM DZIWNY
pewnie przepisy się zmieniły żadnych zasad a ,pozdrawiam weterynarza ,zimą rozpali sobie w kominku i będzie się grzał
oj poczyna sobie ten leśniczy najwyższa pora żeby odpowiednie służby się nim zajęły a nie policja z Dołhobyczowa czy Hrubieszowa oni współpracują ze sobą np.przy kradzieżach,wiadomo że śledztwo nie jest obiektywne a jeszcze przynależność do koła.....
o fajne.koziołek który żył i nie żył i świadek leśniczego,którego nie było ale był-ludzie czy nam się granica państwa przesunęła a ja o tym nic nie wiem,