Wydanie nr 5 z 2016 r. (2016-02-03)

Najlepsi polscy strzelcy wyborowi służą w 3. Zamojskim Batalionie Zmechanizowanym

NASI SNAJPERZY

Na misji w Iraku zastrzelił ponoć 255 przeciwników. Koledzy z wojska nazywali go „Legendą”, a wrogowie „Diabłem”. Najskuteczniejszy snajper w historii armii USA, Chris Kyle, zapragnął sławy. Udzielał wywiadów, promował swoją książkę. – Naszym zdaniem popełnił błąd, bo zaczął się chwalić – tak uważają najlepsi w Polsce strzelcy wyborowi: „Borsuk” i „Kusior” z zamojskiego batalionu.

Jesienią 2014 r. odbyła się światowa premiera głośnego amerykańskiego dramatu wojennego, zatytułowanego „Amerikan Sniper”. Film, który opowiada o życiu i służbie Chrisa Kyle’a (scenariusz powstał na podstawie autobiografii Chrisa, wydanej w 2012 r.), wzbudził i zachwyt, i kontrowersje. Widzowie, którym nie spodobał się główny bohater, nazwali strzelca psychopatą i mordercą.

– Dlatego sceptycznie podchodzimy do filmów o snajperach. Dla producenta najważniejsza jest sensacja. Filmy najczęściej ukazują snajpera jako żołnierza, który strzela z ukrycia i którego jedynym celem jest likwidowanie przeciwnika. Tymczasem 90 proc. naszej pracy polega na obserwacji i rozpoznaniu terenu. Jesteśmy oczami i uszami dowódcy – mówi „Borsuk”, dowódca drużyny snajperów w 3. Zamojskim Batalionie Zmechanizowanym.

 

Kamuflaż to podstawa

„Borsuk” służy w wojsku 12 lat, „Kusior” cztery lata krócej. Brali udział w misji w Afganistanie w 2010 r., w składzie pododdziału Bravo. „Borsuk” już wtedy był strzelcem wyborowym. „Kusior” później dołączył do zamojskiej drużyny snajperów.

Od półtora roku razem jeżdżą na szkolenia i zawody. – W dwuosobowym zespole jeden żołnierz jest strzelcem, a drugi obserwatorem, przy czym te role są zamienne – wyjaśnia „Borsuk”. Para snajperska musi się bardzo dobrze znać i rozumieć, stąd częste szkolenia i kursy.

Snajper musi być nie tylko spostrzegawczy, ale wykazywać się też doskonałą kondycję fizyczną (strzelcy dużo czasu spędzają na siłowni). – Podczas ćwiczeń na poligonie poruszamy się na piechotę. Marsz rozpoczynamy nocą, pokonujemy 15-20 km, by o świcie zająć posterunek. To miejsce do obserwacji, które musimy odpowiednio przygotować, np. robiąc wykop w ziemi – opowiada dowódca zamojskich snajperów.

Niezbędny jest kamuflaż. Snajper i towarzyszący mu obserwator muszą zlać się z otoczeniem. – W Afganistanie do kamuflażu używało się np. worków jutowych, które współgrały kolorystycznie ze skałami – informuje „Borsuk”.

 

Magdalena Wójtowicz 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

romek 2016-02-06  12:09

Pif paffff

B. 2016-02-03  21:11

Najlepsi PL strzelcy wyborowi?
Trochę przekoloryzowane, bo w PL są strzelcy co wygrywają międzynarodowe zawody i nikt ich nie promuje, są w cieniu swojej pracy. Mimo wszystko świetna reklama dla zamojskiej JW, bo są ludzie z Zamościa, a nie wiedzą ze w Zamościu jest jednostka, trochę to przykre lecz prawdziwe ;/

pl- 2016-02-03  15:44

Snajper to bardzo podła funkcja w wojsku gdy trafi do niewoli od razu dostaje czapę...Chris Kyle paskudnie skończył dostał kulę od weterana któremu chciał pomóc.Polecam film o nim ,,Amerykański Snajper''

edyta 2016-02-03  11:09

Przypomina mi sie dowcip,jak obywatel pewnej narodowosci jechal na wojne do Iraku.Zona placze i prosi aby tam nie jechal.A on do niej,badz spokojna zabije trzech lub czterech i wroce do ciebie.Na to ona,a jak ciebie zabija.A on do niej,mnie a za co.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem