Czy możliwe jest odtworzenie wyglądu Jezusa?
JAK WYGLĄDAŁ JEZUS?
W różnych kulturach i czasach Jezus przedstawiany był różnie: najczęściej jednak jego prezentowany wizerunek oscylował wokół wyglądu przystojnego Europejczyka: jasna karnacja, niebieskie oczy, falowane włosy. Jezus-dzieciątko w bożonarodzeniowym żłóbku to na ogół pyzate niemowlę w blond loczkach. Tylko w Hiszpanii i krajach arabskich wizerunek Jezusa przypomina czasami człowieka wschodu: z ciemna karnacją, wydatniejszym nosem i ustami.
Nie w piękności wielkość
Najbardziej obecnie znanym wizerunkiem Syna Bożego w Polsce jest wizerunek Jezusa Miłosiernego, namalowany według wskazówek św. siostry Faustyny. Obraz namalowany został przez Adolfa Hyłę. Długowłosy, brodaty, szczupły i raczej wysoki Jezus ma na sobie białą szatę. Unosi prawą rękę w geście błogosławieństwa, lewą wskazuje na swoje serce. Wypływają z niego dwa promienie: jasny i czerwony. Symbolizują wodę i krew, które wytrysnęły z serca Jezusa po tym, jak zostało przebite włócznią.
Taki Jezus, według zapisów z Dzienniczka siostry Faustyny, objawił się jej 22 lutego 1931 r. w jej klasztornej celi.
Obraz Hyły był drugim, namalowanym wg wskazówek świętej. Pierwszy, który wyszedł spod pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego, nie spodobał się jej. Uznała, ze nie odpowiada pięknu jej wizji. Jak czytamy w Dzienniczku, Jezus miał na te jej zastrzeżenia odpowiedzieć: „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej”.
Małgorzata Mazur
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Nie ma znaczenia jak wyglądał. I tak go za niewinność ukrzyżowali, bo poziom sądownictwa nie zmienia się do dnia dzisiejszego.
Do Marco Polo.A wątpliwości powinieneś mieć więcej:) Jezus pozwolił niewiernemu Tomaszowi włożyć palec do swojego PRZEBITEGO BOKU, ale św. Faustynie objawił się, tak jak chciał wyglądać na obrazie Jego Miłosierdzia, ze świetlistymi strumieniami wody i krwi WYPŁYWAJĄCYMI Z SERCA, nie z boku. Wspominał też Faustynie o głęboko zranionym sercu, ale kładł nacisk na ból wynikający z grzechu, szyderstwa, okrucieństwa ludzi. Badacze całunu wnioskowali ze śladów krwi nawet to, że serce Jezusa w chwili agonii pękło.Dziwiłam się, że Faustyna nigdy Jezusa o te rany nie dopytała. Jeśli jednak spojrzysz na obraz Jezusa Miłosiernego, nie o rany i cierpienie w nim chodzi. Przebicia rąk i nóg są ledwie widoczne, Rana boku ukryta pod szatą. A serce- jak ze światła i emanuje jaśniejącą krwią i wodą.Ma być tak, zeby każdy zapragnął skąpać się w Bożym Miłosierdziu. A w sfotografowanym wizerunku Jezusa chodzi już nie o mękę z miłości, ale tylko o Miłość.Udanej podróży :)
Do Marco Polo: Żołnierz na koniu, trzymając włócznię w prawej ręce, z naprzeciwka uderzył od dołu w prawy bok Jezusa (takie uderzenie było ćwiczone, żeby w boju ominąć tarczę przeciwnikw i wejść w ciało z boku).Włócznia przeszła przez płuca, a grot doszedł do prawej komory serca, gdzie zbiera się świeża krew (potwierdzenie badaczy całunu turyńskiego). Krew i woda nazbierana pod wpływem katowania wytrysnęły przez bok Jezusa, nie bezpośrednio z serca. Rana serca była wewnętrzna.To obraz z objawień niektórych stygmatyków, ale także informacje historyków - np. o rodzaju składanych włóczni używanych przez żołnierzy rzymskich.Też miałam ten problem, ale się doczytałam:)
Autor tego wpisu zapomniał napisać skąd pochodzi użyty wizerunek Jezusa na powyższym zdjęciu.
Nie rozumiem ku czemu miał służyć ten krótki opis, który jest byle jakim opisem.
Na użytym zdjęciu jest twarz Jezusa objawiona włoskiemu stygatykowi, bratu Elia.
Polecam przeczytanie historii tego zdjęcia - nie jest to obraz namalowany.
Ty "amen" nie musisz wierzyć, ale też nie pchaj się do analiz Pisma Świętego, bo jesteś zwykły ignorant. Rozumiem, gdybyś przeczytał całe Pismo, wtedy miałbyś uzasadnienie do komentarza, jakikolwiek by nie był. Nic mnie tak nie irytuje, jak wpychanie się niewierzących do treści ważnych dla wierzących. Znałem już takich chojraków, a jak się ciężko rozchorowali, albo ich bliscy, to błagali na kolanach o pomoc Bożą