Wydanie nr 46 z 2015 r. (2015-11-18)

Stracił stanowisko kierownicze, a więc także dodatek funkcyjny

STOŁEK ZA OPARY?

Aspirant Jarosław Martyniuk pożegnał się ze stanowiskiem kierownika posterunku policji w Trzeszczanach. Przeszedł do wydziału prewencji KPP w Hrubieszowie.

Czy to kara za niedopełnienie obowiązków i niepoinformowanie komendanta o zagrożeniu, jakim było dla policjantów z posterunku wdychanie szkodliwych oparów? Dla jednego z nich skończyło się to pobytem w szpitalu.

 

Przypomnijmy: 20 marca doszło do nietypowego zdarzenia. Dwóch pracowników posterunku przewoziło w radiowozie (nissan pathfinder) kanister z benzyną. Korek był źle zakręcony, więc część paliwa wylała się. Próbowano różnych sposobów, by usunąć nieprzyjemny zapach – bez skutku. Kierownik posterunku asp. Jarosław Martyniuk od razu został poinformowany o tym zdarzeniu. Wiedzą nie podzielił się jednak z komendantem powiatowym policji. Być może liczył na załatwienie sprawy po cichu. Nie udało się, bo jeden z jego funkcjonariuszy nawąchał się szkodliwych oparów, jeżdżąc na patrole. Z bólem, zawrotami głowy, dreszczami i wymiotami trafił do szpitala. Rozpoznanie – zatrucie oparami benzyny. W szpitalu leżał cztery dni.

Żona sierżanta P. powiadomiła o wszystkim zastępcę komendanta KPP w Hrubieszowie oraz Biuro Spraw Wewnętrznych KGP w Lublinie (policja w policji).

Potem sprawy przybrały nieco dziwny obrót. Sierżantowi wytoczono postępowanie dyscyplinarne a w konsekwencji zawieszono go w czynnościach. Zarzut – nieprzestrzeganie zasad etyki zawodowej i naruszenie dyscypliny służbowej. A konkretnie?

 

Aneta Urbanowicz

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

współczujący 2015-11-20  18:15

Cygan zawinił, a kowala powiesili.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem