Pocisk trafił myśliwego. Nie udało się go uratować
ZGINĄŁ NA POLOWANIU
Mężczyzna zmarł na miejscu mimo próby tamowania krwawienia (rannego ratował jeden z myśliwych, który jest lekarzem). Kiedy przybyła karetka pogotowia, 59-latek już nie żył. Pocisk zranił go w prawą nogę, poniżej kolana. Zgon nastąpił w ciągu kilkunastu minut.
Strzał do dzika
Policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lub. przeprowadzili oględziny miejsca tragedii, zabezpieczyli ślady i przesłuchali świadków. Nikogo nie zatrzymano, ale zarekwirowano kilka sztuk broni. Myśliwych przebadano na zawartość alkoholu. Jeden z nich, 69-letni zamościanin miał 0,3 prom. alkoholu w organizmie. Popełnił więc wykroczenie, za które zgodnie z Ustawą o broni i amunicji grozi areszt lub grzywna.
– Prowadzimy śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci – mówi Jerzy Piechnik, szef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lub.
Wstępnie ustalono, że padł strzał do dzika, ale pocisk trafił 59-latka (nie wiadomo, czy to nie był rykoszet).
Prokurator dodał, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. W sprawie wypowiedzą się też biegli z zakresu balistyki (zbadają, z której broni wystrzelono, jaki był tor lotu pocisku itd.)
To był sztucer?
W polowaniu brało udział kilkunastu myśliwych i kilkunastu naganiaczy. 59-latek z Zamościa został na nie zaproszony (był członkiem koła łowieckiego w Strzyżowie).
Wstąpił do PZŁ pod koniec lat 80. Był doświadczonym myśliwym, podobnie jak ten, który najprawdopodobniej oddał strzał (prokuratura na razie nie wypowiada się na temat ewentualnego sprawstwa). Padł ponoć ze sztucera.
maw, MaMaz
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).