Obelgi, poniżanie, kopanie, prowokowanie erotycznych sytuacji – terapeutka obnaża kulisy funkcjonowania jednego ze Środowiskowych Domów Samopomocy na Zamojszczyźnie
DOM WYJĄTKOWEJ TROSKI
Książka Bernardy Kowalskiej (e-book) to tak naprawdę dziennik, zapiski oligofrenoterapeutki poświęcone jej pracy w ŚDS, niepełnosprawnym uczestnikom, pracownikom placówki i – co najważniejsze – ich nietypowym relacjom.
„Głównym bohaterem jest kierowniczka, która zarządza Domem. Ośrodek jest bardzo czysty, schludny, zadbany, w dokumentach panuje ład i porządek, a pracownicy uśmiechają się do każdej odwiedzającej osoby i są niezwykle uprzejmi. Placówka jest wzorcowa, na zewnątrz. To, co doświadczyłam wewnątrz, będąc pracownikiem, nadawało się tylko do opisania i opublikowania” – czytamy w opisie.
Nasza „kierownisia”
Są to krótkie, pozbawione emocji i komentarzy zapiski z różnych dni. Od stycznia do września 2013 r. Autorka ukazuje monotonne życie placówki, gdzie głównym zajęciem pracowników jest układanie puzzli. Do tego dochodzą częste odwiedziny pań z opieki społecznej „po prezenty” w postaci haftowanych obrazków, stroików czy innych robótek z pracowni plastycznej i krawieckiej.
"Basia, uczestniczka z pracowni krawieckiej przez cały miesiąc wyszywała haftem krzyżykowym portret konia. Powiedziała kierowniczce, że chce go kupić dla swojego syna, który bardzo lubi konie, a niedługo ma urodziny. Dzisiaj rano zapłaciła za swoją ręczną robótkę 150 złotych. Kierowniczka śmiała się, że gdyby Basia wyszyła dla siebie, byłoby taniej. Panie z Urzędu Gminy i Opieki Społecznej dostają za darmo wyszywane obrazki. Nawet po kilka sztuk zabierają do domu. Kierowniczka ma hojną rękę dla wybranych, poza tym musi dbać o swój etat i dobre stosunki z władzami zwierzchnimi."
„Kierownisia” jawi się jako rubaszna szefowa, siadająca na kolana niepełnosprawnych mężczyzn, fascynująca się tym, że jeden z uczestników jej pożąda, a drugi chce się z nią żenić. Poza tym ukazana jest jako osoba, której słownictwo w stosunku do osób upośledzonych pozostawia wiele do życzenia.
Aneta Urbanowicz
Personalia autorki książki i jej bohaterów zostały zmienione.
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
@marjan Głosuj na PO/PSL, PO/PSL nie musi dawać rady ono wierzy w cuda..
Nieprawdopodobne, kobiety cechuje empatia. Czyżby feministki tak się zdemoralizowały ?
"Kierowniczka ma hojną rękę dla wybranych, poza tym musi dbać o swój etat i dobre stosunki z władzami zwierzchnimi"- lubelskie stosunki
masakra to mało powiedziane. w życiu bym nie puściłą do tego domu bliskiej mi osoby. godność nade wszystko
czy to ważne gdzie? założe sie ze w kazdym ośrodku dzieją sie podobne akcje, tylko nikt z ucha nie strzela
Bardzo bulwersujące. Co niektórym woda sodowa uderza jak jest za długo przy władzy. Ale to co przeczytałem to jest masakra, masakra, masakra......
"kierowniczka opowiadała, że ....za każdym razem, kiedy się z nią przepycha, "maca ją po cyckach" - cytat hehe. mam ksiazke.
Temat bulwersujący bo "kierownisia"nadal pełni swoją funkcję. Wszyscy o tym wiedzą i wszyscy o tym mówią, tylko po cichu. Rozgrywa się to w małej wiosce... Władza nie powinna zamiatać takich spraw pod dywanik, bo to przyniosło by rozgłos tylko pewnie nie ten oczekiwany.
To bulwersująca i bardzo przykra sprawa,żal podopiecznych tej placówki.Nie można w ten sposób traktować innych ludzi.Dziękuję Tygodnikowi ,że po raz kolejny podjął drażliwy i niewygodny dla wielu temat.Tak trzymać,może dzięki Wam ta Polska B choć trochę się zmieni na lepsze.I w końcu do kierowników wszelkiej maści dotrze,że godność swoja i innych jest najważniejsza w ich pracy.