Wydanie nr 39 z 2015 r. (2015-09-30)

Zapowiadana od dawna rewolucja w żywieniu dzieci w szkołach na razie wygląda na wielką klapę

DZIECI NIE CHCĄ JEŚĆ

Trochę wody, małe butelki z soczkami, suche wafle – to obecnie przeważający asortyment szkolnych sklepików. Tych, których właściciele jeszcze nie zdecydowali się zamknąć– bo wielu poważnie o tym myśli. Ze szkolnych stołówek do kuchni wracają talerze z ledwie tkniętymi obiadami. Uczniowie twierdzą, że smakują jak trawa. Wszystko przez przepisy – obowiązują od nowego roku szkolnego – dotyczące żywienia dzieci i młodzieży. Coraz częściej słychać głosy, że Ministerstwo Zdrowia chcąc zrobić dzieciom dobrze, przedobrzyło.

-       Mocno się zastanawiałem, czy nie zamknąć sklepiku. Na razie nie zamykam, ale nie wiem, co będzie dalej. Obroty spadły o 30-40 proc. Trzymam się tylko dlatego, że jestem emerytem, płacę niższe składki – rozkłada ręce Marian Kłos, który prowadzi szkolny sklepik w ZS nr 5 w Zamościu.

-       Czego mi nie wolno sprzedawać? Prawie wszystkiego – śmieje się. – Żadnych cukierków, które dzieciaki kupowały po 10 gr za sztukę ani ciasteczek, batoników itp. Nie mogę sprzedawać też chipsów, nie ma mowy o gazowanych napojach. W asortymencie mam wodę i naturalne soki, i to w małych 330-mililitrowych butelkach – mówi. – Zastanawiam się nawet nad tymi sokami. Niby nie mają dodawanego cukru, ale nie wiem, czy naturalnie zawarte cukry nie przekraczają norm – mówi. Problem ma też z gumą do żucia; że słodkiej nie można sprzedawać, wydaje się jasne. Ale co z miętową? Przecież niektórzy zalecają żucie gumy po posiłkach – zastanawia się.

– Jeżdżę po hurtowniach z wydrukowanym rozporządzeniem ministra. Nie zawsze uda się ustalić, czy dany produkt spełnia wytyczne, bo wszystko jest opisane w bardzo zawiły sposób. Nawet z asortymentu tzw. zdrowej żywności trudno znaleźć coś, co spełnia nakreślone przez ministerstwo normy, zwłaszcza jeśli chodzi o zawartość soli i cukru – tłumaczy.

 

Maluchy grymaszą

-       Nasze panie w kuchni starają się, jak mogą – mówi Grażyna Ziemiańska, dyrektor Przedszkola nr 5 w Zamościu. – Z małymi dziećmi jest taki problem, że niektóre w ogóle trudno przekonać do jedzenia. Mają swoje przyzwyczajenia, ulubione smaki. Obawiałyśmy się, jak to będzie. Staramy się przyzwyczajać je do nowych zasad powoli, krok za krokiem. Na razie większych problemów nie ma, choć niektóre dzieci grymaszą – mówi.

 

Małgorzata Mazur 

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

oki. 2015-10-04  12:47

ulubione smaki?zupek chinskich, rogalików z torebki i słodyczy.

matka 2015-10-01  12:00

W USA zajęcia na wf to nie piłka i kopcie ,albo latajcie na około boiska .Czas kiepski to pała .Tam są dzieci segregowane co które mogą robić ,jeden ćwiczy z jedną grupą ,drugi z inną ,jeżeli jest potrzeba to i trzeci .Tam wf to tak jakby gimnastyka korekcyjna .Tam dzieci chodzą z kijkami ,ćwiczą na piłce ,skakanie .Tam nie wolno forsować dzieci ,i nauczyciel nie może dziecku postawić pały jeżeli czegoś nie umie zrobić .Nie wolno nasmiewac się z dzieci ,ani żadnych docinek skierowanych do uczniów .Jeżeli dziecko przychodzi na zajęcia i ma strój to znaczy że było przygotowane .U nas pan z wf potrafi dziecko wyzwanie różnych,nasmiewac się przy całej klasie To nic dziwnego ze dzieci nie chcą ćwiczyć .Motywacja u nas jest krzyk i stawianie jedynie .Mój syn w szkole średniej miał takie zwolnienie ,ponieważ groziła mu jedynka ,a z innych przedmiotów były same piątki,czwórki ,nawet szóstki a wf pała .Pan powiedział że może nie otrzymać promocji do następnej klasy .W dzieciństwie potrącił go samochód i miał połamaną prawa stronę ,rękę nogę ,zebra.Nie było u tego pana zmiłuj się ,więc lekarka sama mówi że takie coś nie ma sensu .Prywatnie chodził na zajęcia z karate ,ale tylko po to żeby ćwiczyć .Dziś już pracuje ,jest sprawny ,ale uraz psychiczny do panów z wf .

ojciec 2015-10-01  10:27

biedne dzieci,z glodu w pogoni za czipsami moga nawet wpasc pod samochod.A jak im odbiora telefony komorkowe to zupelnie oszaleja.

rodzic 2015-09-30  21:07

Wszystko malpujemy z zachodu ,spożywamy margarynę bo jest zdrowa ,dzisiaj na zachodzie mówi się ze będzie zakaz produkcji twardych tłuszczy ros!innych .wprowadzają modyfikowana żywność ,używają różnych ulepszaczy ,żeby coś urosło trzeba spryskać ,wszędzie chemia .Nie wolno smażyć ,pięć najwyżej gotować mięsa bez żadnych przypraw .Ciekawa jestem czy by sami jedli .Wszędzie jest problem z otylymi dziećmi .Czy ktoś nie pomyślał ze problem jest w czymś innym .Syn był normalnym dzieckiem o normalnej wadze do 4 roku życia nigdy nie brał antybiotyku.Poszedł do przedszkola zaczęło się ,w jeden miesiąc potrafił przyjąć trzy różne antybiotyki.Lekarze zaczęli polecać szczepionki odpornosciowe .przez 5 lat przyjął około 4 szczepionki .Po tych szczepionkach zaczął przybierać na wadze ,a jadł tak samo jak przedtem .Chodziłam po dietetykach i okazało się że on mniej je aniżeli w dietach .Pojechałam do Lublina na takie badanie i okazało się że nie toleruje laktozy i glutenu ,Wyeliminowalismy glutenu laktozy i zaczął tak jakby spuchlecizna z niego schodxila ,na wadze troszkę stracił ale wyszczuplal .Tak więc nie u wszystkich dzieci robią się puszyste .Często trzeba szukać w czymś innym przyczyny .

moni 2015-09-30  17:58

Lepiej zabroniliby producentom upychac tyle chemii w jedzeniu..

tyto 2015-09-30  13:45

W przedszkolu dzieci nie chcą jeść. Mój syn mówi ze ochydne są zupy teraz. Płacimy za nie zjedzone obiady.... Taka prawda!!!!!!!

matka. 2015-09-30  13:23

Chore przepisy ktoś chce zabłysnąć wumydla chory przepis .Tak wiec dzieci zamiast co sobie kupić w sklepiku szkolnym,biegają po sklepach obok szkoły .Często przez jezdnię ,nie patrząc .Z obiadów dużo rodziców rezygnuje ,bo one ich nie jedzą .Jeżeli rodzice pracują od 8 do 16 dziecko jest w szkole to ono nie myśli o nauce ,tylko o jedzeniu .Ciekawa jestem jak by takim w ministerstwie zafundować takie obiady ,warunek ze więcej nic nie będzie jadł .Sami w sejmie podpisali się za nasze pieniądze ,to wymyślili żeby mniej jedli to na więcej starczy tych głosowych pensji .Jeden już był co kazań jajko dzieli Polakom i szybko zniknął .Teraz też szybko znikną pomysłodawcy tej ustawy .Dzieci robią się o tyle często z tego by się najeść jedzą mało wartościowe jedzenie ,to nie chodzi o chipsy ,słodycze .Żeby nakarmić rodzinę często gotujemy takie potrawy żeby się najeść trzeba dużo zjeść tak zwane zapchaj kiche .Niestety ludzie z miesiąca na miesiąc stają się biedniejsi .Widzę w sklepiku przychodzi kupuję 3kg ziemniaki jedno jajko ,jedna cebulę .Tak w tygodniu jest cztery pięć razy .Widziałam jak dziecko jadło placek ziemniaczany jako kanapka z chlebem .Tego nikt się niezapyta czy dzieci mają co jeść w domu .Często tacy ludzie nie obnosza się z tym że w domu jest bieda .Statystyki podają ze mamy lepiej ,tylko w jakim przedziale zarobkowym .Często oboje rodzice pracują jest dwoje,lub troje dzieci do szkoły ,to nie wiedzą co mają robić.Opłata wszystkich rachunków ,plus kredyt na mieszkanie pochłania jedną pensję .Żeby coś zaoszczędzić to wiadomo że tylko na jedzeniu.Potem to się msci ,chorobami .Ale do tego są zmuszani ludzie ,którzy żyją ,pracują ,płacą podatki uczciwie .Jeszcze niech wezmą spirometry i badają pojemność płuc ,kto ile pobiera żeby mógł dalej wegetowac ,a oni z tego tytułu podatki ,bo dziura budżetowa jest duża .Pomożemy ,pomożemy ,damy radę jak nowe podatki wdrożony .

licealista 2015-09-30  13:15

beztroska i glupota jest porazajaca,cz nie slyszeliscie,ze winnych krajach rowniez ograniczaja sprzedaz niezdrowych produktow powodujacych otylosc i inne choroby.Zamiast dziecku przygotowac zdrowe jedzenie w domu,to wygodniej dac mu pieniadze aby kupilo jakies czipsy,pokolorowana wode i badziewie z fast fudu.Ale macie racje nikt wam tego nie moze zabronic,trujcie sie dalej lekarze tez musza z czgos zyc.

airwaves 2015-09-30  08:39

teraz może walczą z otyłością a za pół roku beda walczyc z anoreksja i to jest normalne ?

ciekawy 2015-09-30  08:23

,,Ministerstwo Zdrowia chcąc zrobić dzieciom dobrze"Zrobili dobrze ale sobie,,produkując"tysiące chorych dzieciaków bez cukru można żyć ale bez soli się nie da.Sól podnosi aktywność komórek układu odpornościowego (makrofagów), dzięki czemu stają się one bardziej elastyczne i wspomagają pracę organizmu nasz organizm nie może bez niej funkcjonować! Sól jest zdrowa, oczywiście jeśli w jej stosowaniu zachowamy umiar

“Wszystkie choroby oraz stany chorobowe, jak również wszystkie rodzaje raka odznaczają się niedoborem sodu w osoczu krwi.”
– dr Robert O. Young

Journal of the American Medical Association

Ola 2015-09-29  22:21

Nikt nie ma prawa decydować za rodziców co dzieci maja jeść.A szkoła nie nauczy dzieci zdrowych nawyków żywieniowych.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem