Zamość. Poprawia się stan porzuconego noworodka
NOWORODEK PRZEŻYŁ
Młoda kobieta weszła na teren Zamojskiego Szpitala Niepublicznego około godz. 3 w nocy z 17 na 18 sierpnia. Przechodziła przez bramkę przy ul. Kilińskiego obok portierni, a kilka minut później wyszła nią. Portier zauważył, że kobieta niosła na ręku dziecko, nawet wskazał jej drogę na pediatrię. Kiedy wracała – jak zauważył mężczyzna – nie miała już dziecka. Tylko dzięki jego czujności nie doszło do tragedii.
– Pokazałem kobiecie, gdzie jest oddział ortopedii, ale ona poszła w inną stronę. I bardzo szybko wróciła – opowiada Mirosław Głąb, portier, który tej nocy pełnił dyżur. – To mnie zaniepokoiło.
Mężczyzna poszedł się rozejrzeć. W przedsionku ortopedii, w pobliżu portierni, na posadzce zauważył zawiniątko. Jak się okazało, było to maleńkie dziecko, owinięte ręcznikiem. Portier natychmiast zaalarmował pogotowie ratunkowe. Już 14 minut po przejściu kobiety przez bramkę dziecko było pod opieką lekarzy.
(ar)
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
A lepiej żeby ta osoba co brała w tym udźiał to niech sama zgłośi śię na policiję i w skarze matkę tego niemowlaka i niech matka ta da szanse na szczęśliwe dziećiństwo jesli czytasz matko tego dziecka co kazałaś porzućić miej honr j zgłoś się sama
Ala,ale byki, może coś w tym jest co piszesz. logika podpowiada że dziecko przyniosła druga osoba.
A mają nie kturzy racię że lepiej szukać tą dziewczyne a podrugje to nie wieże że to była ta dziewczyna po porodzie to ktos drugj pomugł tej dziewczynie podrzucic małego skarba pokażcie twarz to wtedy będą wiedziec nie kturzy kto to jest ta kobieta