Wydanie nr 50-51 z 2014 r. (2014-12-17)

Zamość. Pracownica socjalna chce wyrzucić z domu byłą szwagierkę i 12-letnią bratanicę, której jest matką chrzestną

TWARDE SERCE

Beata P. i jej 12-letnia córka żyją w strachu i niepewności. Była szwagierka Beaty chce ją i jej córkę wyrzucić z domu, ma wyrok sądu. Beata nie chce się przeprowadzić do lokalu zastępczego, oferowanego przez miasto, w którym nie ma ciepłej wody, a żeby skorzystać z prysznica i toalety, trzeba wychodzić na podwórze. – Niczym sobie na to nie zasłużyłyśmy – płacze Beata. Szwagierka milczy. Ma widocznie ważniejsze sprawy – zawodowo zajmuje się... opieką nad osobami w trudnej sytuacji życiowej.

Beata i Jan (imię męża zmienione) pobrali się w 1987 r. Kilka lat później wprowadzili się do części bliźniaka (ok. 90 mkw., na dwóch poziomach kuchnia, łazienka i trzy pokoje), który postawiła teściowa Beaty. – Były mury – przyznaje Beata – ale bez okien i instalacji. Wykańczaliśmy dom sami, powoli, na miarę możliwości finansowych. Zrobiliśmy instalację wodną, elektryczną, centralne ogrzewanie, położyliśmy płytki, podłogi – wylicza. – Nie wiem, ile na to wydaliśmy, ale na pewno dużo. Część pieniędzy podarowali moi rodzice. To był nasz dom. Tak mówiła teściowa. Drugą połowę bliźniaka ofiarowała swojej córce, a mojej szwagierce. Z tym że ona nigdy w niej nie mieszkała. Ma inny, duży dom – mówi Beata.

 

MaMaz

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Optymista 2014-12-24  11:55

Do "czytelniczka" przeczytałem... no i która treść według pani nie zgadza się z faktami ?

czytelniczka 2014-12-23  20:34

czytaj ze zrozumieniem

Optymista 2014-12-21  12:19

W tym artykule zostało napisane, że Beata P i jej rodzice także wkładali pieniądze w ten dom. Tak więc jak "czytelniczka" może napisać, że ta nieruchomość została przywłaszczona... Owszem przywłaszczona, ale tak naprawdę przez kogo ? Bo mi wydaje się, że raczej przez tą jakże pomocną pracownicę opieki społecznej, która jak widać w ogóle nie uwzględnia faktu, że inne osoby też wkładały pracę w ten dom... Jestem pewny, że kiedyś role się odwrócą. Rodzinie życzę powodzenia w tej sprawie, a "pracownicy" przemyślenia swojego stanowiska bo życie potrafi być przewrotne i nie wiadomo kiedy można obudzić się z ręką w nocniku...

czytelniczka 2014-12-19  20:24

to może Pani je przyjmie, przecież one mieszkają w CZYIMŚ domu, zawłaszczyły czyjąś własność

Ja 2014-12-18  09:00

Co to musi być za kobieta.

Felicity 2014-12-17  21:20

Nie ma to jak ''kochająca''rodzinka!Ta paniusia z całym profesjonalizmem zawodowym a tym bardziej z ludzkim odruchem podeszła do rodziny.Ciekawe czy z ludźmi z którymi ma do czymienia też się tak ''nadopiekuńczo''obchodzi?I czemu wszem i wobec nie uzasadni swojego postępowania tylko chowa głowę w piasek jak struś!

gosc 2014-12-17  16:22

co za baba... wspolczuje...

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem