ZAMOŚĆ: Jarosław Kaczyński o liczeniu głosów, kryzysie państwa i wyborach
Jarosław Kaczyński spotkał się z działaczami PiS i sympatykami tej partii w wypełnionej po brzegi sali OHP przy ul. Kilińskiego (dawny Metalplast).
Prezesa witał gospodarz spotkania poseł Sławomir Zawiślak. Wśród gości, którzy zasiedli w pierszym rzędzie byli m.in. posłowie: Krzysztof Michałkiewicz, Beata Mazurek i Joachim Brudziński, ale też Andrzej Wnuk, kandydat na prezydenta, dla którego do Zamościa przyjechał Jarosław Kaczyński. Dostrzec można było również Pawła Biłanta, kandydata Nowej Prawicy, który odpadł w grze o fotel prezydenta Zamościa.
Jarosław Kaczyński chwalił uroki Zamościa, nazywając miasto prawdziwą perłą. Ale nie szczędził słów krytyki pod adresem obecnych władz miasta.
O zarządzaniu nim mówił, operując dosadnymi ogólnikami typu: "niedołęstwo, załatwianie własnych spraw plus to wszystko, co się ciągnie za Platformą Obywatelską i PSL: nepotyzm, kolesiostwo, korupcja"
Odniósł się do problemów z funcjonowaniem systemu informatycznego, z którym od niedzieli boryka się Państwowa Komisja Wyborcza.
Zwracając się do kamer stacji ogólnopolskich, powiedział:
"Wzywam panią premier do tego, aby w tej sprawie wypowiedziała się zarówno jako szef rządu, jak i jako szef partii rządzącej, bo stało się coś naprawdę bardzo złego".
Według niego od czterech dni w Polsce "mamy wielki kryzys", "bardzo poważny kryzys państwa, kryzys demokracji".
Jarosław Kaczyński zaapelował do mieszkańców naszego regionu, aby mimo wszystko głosowali w drugiej turze wyborów.
Na koniec spotkania prezes rozdawał autografy i chętnie fotografował się z mieszkańcami, także z kandydatami, którzy jeszcze walczą w drugiej turze wyborów.
Komentarze
Bo widzisz CCC, plan jest taki.
Obecnie niezależny kandydat, z programem wyborczym PiS kandyduje na prezydenta.
Ale później, musimy głosować na PiS, dlaczego?
Bo fundusze dla miasta są uzależnione od uproszenia prezesa na kolanach przez "niezależnego" kandydata. Czyli innymy słowy - być może uda się coś wyżebrać, jak wygra PiS i jak prezes będzie łaskawy.
Nie ma co, plan wybitny. Niezależność, dofinansowanie i ogólnie będzie nam jak w niebie.
– Będę prosił premiera Kaczyńskiego o to, żeby były pieniądze nie na zalesianie ściany wschodniej ale na prace i poprawę życia mieszkańców – deklarował kandydat PiS na prezydenta Zamościa. – Proszę państwa, nie może być tak, że my tu zostajemy sami. Premier Kaczyński przyjechał do nas o tym wszystkim rozmawiać i my chcemy z nim rozmawiać. Nie zamierzamy sadzić „dębów wolności”, bo drzew mamy pod dostatkiem. Nie odsłonimy pomnika Stanisława Staszica, ani tym bardziej pomnika Marcina Zamoyskiego – dodał./fragment z wypowiedzi p.Wnuka/...właściwym adresatem tych próśb/o przepraszam, to jest aktywnej formy pozyskiwania inwestorów/ powinna być premier rządu RP Ewa Kopacz.../pomijam lokajstwo i wazeliniarstwo zawarte w tej części wypowiedzi p. Wnuka....Prezes Kaczyński ze swych prywatnych czy też partyjnych pieniędzy raczej nie da... sami też nie możemy na własnym poletku gospodarować, p. Kaczyński musi wszystkiego doglądać i nadzorować...pomników o których mówił na pewno nie postawi...p.Kaczyńskiemu na pewno...samodzielność, niezależność i operatywność wprost buchają z p.Wnuka...
Człowiek nieuczciwy uważa innych za takich jak on, przysłowie mówi "kto włóczy flaki myśli że i ty taki"
...Pan Prezes jak zwykle zaserwował nam swoje obsesje...w skrócie...całemu złu jest winna rządząca koalicja z panią Kopacz na czele...ale podał też nazwę leku...Wnuk mu na nazwisko...oczywiście bez żadnych konkretów...
"Tu powinna powstać władza, która służy i słucha ludzi." - PiS jako władza która kocha ludzi:
Rok 2007, pan Kaczyński o głodujących pielęgniarkach:
"Głodówka to nie jest niezjedzenie kolacji. Jak będą w stanie głodu przez, dajmy na to, trzy dni czy dwa choćby, to wtedy będzie można mówić o głodówce. Na razie nie zjadły kolacji. To nikomu jeszcze nie zaszkodziło"
Rok 2007, władza dla ludzi:
"19 czerwca przyszła pod kancelarię manifestacja pielęgniarek. Ich delegacja chciała się zobaczyć z premierem, ten jednak nie przyszedł. Cztery pielęgniarki czekały na niego w kancelarii do 26 czerwca"
Rok 2007, władza słucha ludzi:
"...by utrudnić im kontakt ze światem, użył urządzeń zagłuszających połączenia komórkowe. W efekcie w całej kancelarii przestały działać telefony. Nieoficjalnie wiemy też, że zagłuszanie zaczęło się już 19 czerwca, a Kaczyński zlecił to BOR-owi dopiero 26 czerwca w dniu, gdy pielęgniarki skończyły protest i wyszły z kancelarii. Pielęgniarki były więc zagłuszane bez pisemnej podkładki."
Rok 2008, ludzki pan:
"Co do Ludwika Dorna, to rzeczywiście sprawa trwa zbyt długo. Byłem zbyt miękki, za bardzo żal mi było przeszłości. Mam taką wadę, ale teraz będę musiał się jej pozbyć, bo sentymenty źle się kończą."
Rok 2008, służyć ludziom:
"141 posłów PiS nie głosowało na jednym z lipcowych posiedzeń. Urządzili w tym czasie konferencję na schodach, podczas której Jarosław Kaczyński krzyczał, że w Polsce skończyła się demokracja i zamieniamy się w drugą Białoruś. A że nie chcieli stracić dniówki, to zaczęli słać do marszałka Sejmu usprawiedliwienia. Że pogrzeb, spotkanie z wyborcami w terenie, sprawy rodzinne..."
"Spisane będą czyny i rozmowy" panie premierze. Zwłaszcza pielęgniarki pamiętają, jak pan słuchał i służył.
PiS i Prezes mają bardzo ŚWIADOMY elektorat który x nie potrafi w dobrym miejscu postawić. Trzeba ze sterowania przez radio i TV przejść na sterowanie ręczne
