W Alpach szwajcarskich zginął 38-letni ksiądz, po trosze z Zamościa, Miączyna i Dąbrowicy pod Biłgorajem. Spadł w przepaść
ŚMIERĆ NA MATTERHORNIE
Ta dramatyczna wiadomość spadła na duchownego w sobotę, 21 lipca, wieczorem. Ks. Zbigniew Antosz (do czerwca jeszcze proboszcz parafii w Miączynie), zapalony alpinista, spadł w przepaść schodząc ze szczytu Matterhorn na pograniczu Szwajcarii i Włoch. Mieszały się: szok, niedowierzanie, niemoc. Nie wiadomo, co w tej chwili było silniejsze.
- Przecież nie tak dawno Zbyszek pakował się, cieszył się z wyjazdu w Alpy. Kupił nowy sprzęt taterniczy, jeździł po niego do Warszawy. Tyle o wyprawie opowiadał. Nie ma go... Proszę mi wybaczyć - przerywa ks. Szeptuch. - Trudno o tym mówić.
Jeszcze trudniej było mu przekazać tę informację rodzinie ks. Zbyszka. Właśnie o to poprosił go ks. kanclerz, również miłośnik wspinaczek górskich. Był na wyprawie alpejskiej razem z ks. Antoszem. Dzwonił ze Szwajcarii, zanim informację przekazała szwajcarska policja, za nią francuska Agencja AFP.
Proboszcz z Miączyna jeszcze tego samego wieczoru pojechał do Dąbrowicy pod Biłgoraj, gdzie mieszkają rodzice i siostra ks. Zbyszka. Towarzyszył mu Arkadiusz Bratkowski, parafianin z Miączyna, zaprzyjaźniony ze zmarłym kapłanem.
Wiadomość szybko obiegła Miączyn, ale z racji późnej pory, dotarła tylko do ludzi najbliżej związanych z byłym proboszczem. Oficjalny, choć lakoniczny, komunikat pojawił się w nocy z soboty na niedzielę, w internecie. Brzmiał: „Policja szwajcarska powiadomiła, że polski alpinista zginął przy zejściu ze szczytu Matterhorn (4478 m) na granicy Szwajcarii i Włoch. Polak poniósł śmierć po upadku z wysokości 200 m, gdy on i dwaj inni wspinacze z Polski schodzili w piątek wieczorem po zdobyciu góry".
Pod informacją pojawiły się zaraz komentarze. Jeden z nich: „Ten ksiądz to ks. Zbigniew Antosz. Dla wszystkich, którzy go znali to nieodżałowana strata i wielki ból. To był wspaniały kapłan i człowiek".
Na wyprawę alpejską wybrało się czterech księży. Oprócz ks. Zbyszka Antosza i ks. kanclerza Adama Firosza, w ekipie był jeszcze ks. Krzysztof Maj, wikariusz z Krasnobrodu, oraz pochodzący z Łukowej ks. Leszek Biały, od trzech lat pracujący w szpitalu w Mediolanie.
Alpiniści pojechali zdobyć Matterhorn 14 lipca. Na wyprawę wybrali się samochodem ks. Maja. Razem świetnie się dogadywali, rozumieli. Rok temu w takim samym składzie zdobyli Mont Blanc (4.808 m). Planowali wyprawę w Himalaje.
W piątek, 20 lipca, zdobyli (we trzech, bo ks. Biały został u podnóża góry) wymarzony, trudny szczyt Matterhorn. Schodzili. Byli na wysokości ok. 4 tys. m. Zapadał zmierzch, chcieli zdążyć do schroniska. Co się wydarzyło, jak i dlaczego doszło do upadku ks. Zbyszka? Szczegóły znają tylko uczestnicy wyprawy, a ci są jeszcze w Szwajcarii. Nikt, nawet najbliżsi nie mają odwagi, by o nie teraz pytać.
Jadwiga Hereta
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży
Komentarze
Ja niestety znalam Ksiedza Zbyszka zbyt krotko ale mialam to szczęście ze prowadził moj obóz oazowy w 2002 roku-nie jestem pewna ale to bylo przed maturą. Obóz ten mial miejsce w Trzęsinach kolo Bilgoraja, zawsze zatrzymam ten moment w moim sercu,bo Ksiadz Zbyszek kazdego dnia głosil nam piekne kazania i żałuje ze ich nie nagrałam dyktafonem.Żałuje ze tak tragiczna smierc tak szybko Go zabrała bo zyczylabym wszystkim takiego kapłana na swojej drodze spotkać,takich jest juz niewielu,z wielka charyzmą i taka serdecznością ze aż ja widac gołym okiem.BOŻE DAJ NAM POLAKOM WIĘCEJ TAKICH KSIĘZY JAK KSIĄDZ ZBYSZEK,NIECH SPOCZYWA W POKOJU I CIESZY SIE ŻYCIEM WIECZNYM U BOKU BOGA OJCA.AMEN.
Ostatnie swoje rekolekcje( rekolekcje wielkopostne) ks. Zbigniew sprawował w mojej parafii , parafii Teratyn. Był człowiekiem pełnym energii, kazania które głosił były bardzo wartościowe , pełne optymizmu , wskazówek na temat tego jak dążyć do świętości , do Nieba ...
Na zawsze pozostanie w pamięci i sercach ! ;(
tak wiele a zarazem tak molo! pamiętasz tyle jeszcze słów do wypowiedzenia tyle drogi przed nami! gdzie doszlibyśmy razem a może osobno!
...
Panie mój, o Panie!
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany.
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co,
Co dzieje się w mych snach. Co dzieje się.
I nie, nie chcę płakać, Panie mój!
w tym szczegolnym dniu.. zreszta tak jak kazdego dnia.. pamietamy o Tobie Księżę Zbyszku..
Zbyszku odszedles ale nadal jestes w naszych sercach i w nich pozostaniesz na zawsze. choc mieszkamy w Niemczech mielismy szczescie poznac i zaprzyjaznic sie z Toba i za to dziekujemy Panu Bogu.Zostalo juz tak wiele napisane i powiedziane ze brakuje slow aby wyrazic nasz bol i zal. Najserdeczniejsze wyrazy wspolczucia najblizszym i wszystkim ktorzy GO tak bardzo kochali.SPOCZYWAJ W POKOJU WIECZNYM
Znalismy się od dziecka.Nasze drogi zawsze się splatały. Najpierw podstawówka, potem liceum i czas studiów. Tak długo rozpamietywałam nasze rodzinne spotkanie w WIELKANOC.Miałam nadzieje, że odwiedzisz mnie i moich najblizszych.
Bardzo współczuję TWOIM bliskim.Wiem ,że czuwasz nad nami.Pozostaniesz zawsze w moim sercu.
BARDZO SIE CIESZĘ ZE NIE ZNAŁAM TEGO CZŁOWIEKA BARDZO BLISKO NIE NIE JESTEM EGOISTKA, WIEM ŻE BÓL PO STRACIE TAKIEGO BLISKIEGO CZLOWIEKA BYLBY BARDZO WIELKI. NIE MOGĘ SOBIE WYOBRAZIĆ ZE JUZ GO NIE ZOBACZE W CZASIE CELEBRACJI MSZY, NIE UJRZĘ ŚMIGAJĄCEGO :-)PO MIĄCZYNIE SREBRNEGO GOLFA, SZOK TAKI WSPANIAŁY CZŁOWIEK I JAK TU SIĘ POGODZIC Z JEGO ŚMIERCIA. GŁĘBOKO WSPÓŁCZUJĘ RODZICOM NASZEGO KS. ZBYSZKA WIEM ZE TO WSPANIALI LUDZIE, BO TYLKO TACY MOGĄ WYCHOWAĆ WSPANIAŁE DZIECI, CHYLE KU NIM CZOŁA. KS. ZBYSZEK NA ZAWSZE BEDZIE NASZYM KSIĘDZEM, BEDZIE WIECZNIE ZYŁ W NASZYCH SERCACH I PAMIĘCI. A KS . PIOTR MUSIU UDZWIGNAC TEN CIEZAR TAK JAK BENEDYKT XVI PO SMIERCI JANA PAWŁA 2. BOŻE MIEJ W OPIECE NASZEGO KOCHANEGO KSIĘDZA ZBYSZKA, KTÓRY JAK MYSLE JEST OTOCZONY PIEKNYMI ANIOŁAMI O PIEKNYCH DUSZACH TAKICH SAMYCH JAK JEGO.
BARDZO SIE CIESZE ZE NIE ZNAŁAM ŚP. KS ZBYSZKA OSOBIŚCIE TAK BARDZO BLISKO, MOZE JESTEM EGOISTKĄ LECZ WIEM ZE BÓL PO STRACIE TAKIEGO CZŁOWIEKA BYŁBY NIE DOZNIESIENIA. JEST DLA MNIE SZOKIEM ZE JUZ NIE UJRZE TEGO WSPANIAŁEGO CZŁOWIEKA. POKÓJ JEGO DUSZY
To jest ukryta zasada naszego życia:
na naszej drodze,
we wlaściwej godzinie
wlaściwy człowiek,właściwe przeżycie
wlaściwe słowo"To wszystko mogę powiedzieć o ks Zbyszku i za to dziękuję jemu samemi i Bogu że mialam możliwośc go znać
A ja znałam księdza Zbyszka z czasów licealnych. Był uczniem LO im. ONZ w Biłgoraju w klasie humanistycznej. Pamiętam go między innymi z roli Kirkora z "Balladyny".
podobno o zmarłych należy mówić albo dobrze albo wcale w przypadku ks. Zbyszka nie ma tego dylematu bo o Nim nie można mówić źle. pełen radości, życia, energii takiego Go wszyscy zapamiętamy pozostaje mi podziękować Bogu, że mogłam poznać tak wspaniałego człowieka, życzliwego i kochanego dziękuję że przeżył te 38 lat na ziemi wiem że teraz jest obok Boga i czuwa nad nami z góry...
Znalam Zbyszka od dawna - jeszcze sprzed semirarium. To wspanialy czlowiek, pelen optimizmu i radosci zycia. Nie potrafie wyrazic smutku po stracie tak dobrego kolegi i przyjaciela....Jedno jest pewne - na wysokosci 4000 m n.p.m. byl bardzo blisko nieba... - tego mozna Mu pozazdroscic. Patrzac na gory bede zawsze widziala Ciebie Zbigniewie. Zegnaj przyjacielu, pozostaniesz w moim sercu na zawsze.
ogromne współczucia dla rodziny i wszystkich którzy znali ks, Zbyszka,patrzylam wlasnie na jego zdjecie sprzed 9 lat ,na jego zapał ,radośc ,dobro,serce.Choc to tragiczna śmierć ,to tyle w niej piekna,kiedy Bóg zabiera nas tak nagle bardzo nas kocha,dziekuję księże Zbyszku za wskazanie drogi do Boga,dziekuje
Jak to czytam to łzy same mi lecą z oczu.... księdza Antosza nie zapomne nigdy w zyciu.... był...a właściwie jest człowiekiem tak wielkim i dobrym, że wiadomość o jego śmierci była jedną z największych tragedii jakie do tej pory przeżyłam.....
Księże Zbigniewie, ja wiem że Ty z góry patrzysz na nas, i bedziesz nas chronił od złego. Ale pamiętaj- nie zapomnimy Cie nidgy. Byłeś Jestes i Bedziesz w naszej pamieci, w moim sercu na zawsze....na zawsze...
Ksiądz Wielkiego Serca odszedł od nas!!!Ale na Zawsze zostanie w Naszej pamięci !!! Dziękujemy Ks. Zbyszku za pięknie spędzone te 3 lata i 4 miesiące!!! dużo zostawiłeś dla Nas wskazówek porad mądrych słów,które wykorzystamy! Dziękujemy za Pomocną Dłoń, którą wyciągałeś do Nas z Miłą chęcią!!!A teraz musimy sie pogodzić ze Ciebie już nie ma,że jesteś u Pana Boga!!!Mamy nadzieje że dobrze Ci jest tam w Niebie...
ogromne wyrazy współczucia dla Rodziny Ks.Zbyszka!!!
Pokój Jego Duszy Niech Odpoczywa w Pokoju Wiecznym[*]!!!
[*][*][*]
Również znałam ks.Zbigniewa z czasów szkoły średniej w Tomaszowie L. Był moim katechotą w klasie maturalnej. Nas też zarażał swoją ambicją, dawał nam do zrozumienia że aby coś w życiu osiągnąć trzeba dać więcej od siebie.
Wspaniały człowiek. Na zawsze pozostanie w mojej pamięci
Wspanialy,zawsze pogodny usmiechniety kaplan,przyjaciel,czlowiek. Zostawil wiele bolu i zalu po sobie.Chyba Bog potrzebowal takich aniolkow w niebie.
Śpieszmy się Kochać ludzi tak szybko odchodzą .... [*][*][*]
Szczere współczucia dla rodziny i bliskich. Znałam ks. Zbgniewa z czasów szkolnych jak był w Tomaszowie Lubelskim, później z okresu mojej nauki w Zamościu, i później kontakt sie urwał, ale jeszcze miesiąc temu z mężem planowalismy onowić kontakt i już niezdążmy ... brak słów :(
Wyrazy wspolczucia dla rodziny i parafian!!! ks.Zbyszek chrzcil mojego synka byl bardzo wspanialym kaplanem czlowiekiem mozna bylo sie zwrocic o pomoc jak sie mialo problem i zawsze pomogl ....
szczere wyrazy współczucia dla rodziny.
Znałem ks. Antosza. Świetny człowiek.
Miły,życzliwy,otwarty na wszystkich ludzi .Chociaż jeszcze młody a jak lubiany i szanowany.W sobotę wieczorem myślałem, że to zły sen a jednak to smutna prawda!
Jako pracownik Gimnazjum w Miączynie miałam ogromną przyjemność i zaszczyt poznać Księdza Zbigniewa Antosza. To wspaniały, charyzmatyczny, niesamowicie inteligentny człowiek o wielkim sercu.Obdarzony poczuciem humoru, pełen pasji i poświęcenia, dobry i wrażliwy.Uwielbiany przez młodzież i parafian. Pasjonat sportu, autorytet dla wielu z nas, człowiek, za którym młodzież poszłaby w ogień.Wskazywał nam właściwą drogę życiową, był wzorem do naśladowania.Jego mądrość, zaangażowanie, wsparcie, jakiego nam udzielał i życzliwość, sprawiają, że niee sposób pogodzić się z Jego śmiercią. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci...