Ryszard Jaworski pływał na „Ziemi Zamojskiej” i „Roztoczu”
OBRONIŁ HERB ZAMOŚCIA
Ryszard Jaworski pływa po świecie blisko 30 lat. Jest sternikiem. Urodził się w Jarosławiu, ma żonę spod Józefowa. I tutaj wybudował dom. Zaczynał pracę
na statkach chłodniach, które w czasach PRL transportowały m.in. pomarańcze z Kuby. – Po owoce jeździliśmy głównie przed świętami. Nie przewoziliśmy dużych ilości cytrusów. Chyba taka była ówczesna polityka. Kubańskie pomarańcze były gorsze w smaku niż np. owoce z Maroka, które są przepyszne. Te z Kuby bardziej nadawały się na soki niż do bezpośredniej konsumpcji – opowiada.
Interwencja u kapitana
Z Polską Żeglugą Morską związał się w 1989 r. Pływał na wielu statkach. – Nawet nie pamiętam nazw wszystkich, tyle ich było. Marynarz pracuje na morzu przez parę miesięcy. Potem schodzi na ląd, na dwumiesięczny urlop, później jest kierowany na inny statek – wyjaśnia. Na początku lat 90. siedem miesięcy spędził na masowcu „Ziemia Zamojska”. Przypomnijmy, że statek był jeziorowcem. Wpływał na Wielkie Jeziora Amerykańskie. Miał wymiary (szerokość i zanurzenie) pozwalające przecisnąć się przez wiele śluz. „Ziemia Zamojska” przewoziła głównie stal, fosfaty i zboża.
W 1991 r., w zimie, masowiec stanął w gdańskiej stoczni. Przechodził generalny remont (został wybudowany w stoczni argentyńskiej w 1984 r.).
Magdalena Wójtowicz
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).